Niby taka niepozorna, a jednak CZAJKA
zawojowała kawałek świata. Pomyślicie zapewne, że przesadzam i zażądacie wyjaśnień. Proszę bardzo. Mało tego, żeby było bardziej spektakularnie, skonfrontuję
CZAJKĘ z takim np. BIELIKIEM. Zacznijmy zatem od świata muzyki. Wszyscy znamy światowej sławy, rosyjskiego kompozytora Piotra CZAJKOWSKIEGO.
Nie wiem jak Wy, ale jakoś nie przypominam sobie, żeby jakiś BIELIKOWSKI skomponował
cokolwiek wartościowego.
Nie, tak się nie da. Zajrzyjcie po prostu do Wikipedii. Już
zajrzeliście? To fajnie. No i co tam znaleźliście? Oczywiście spore stadko CZAJKOWSKICH! Pod tym
nazwiskiem figuruje tam:
·
Kompozytorów
– 2 szt.· Literatów – 6 szt.
· Malarzy – 2 szt.
· Polityków – 4 szt.
· Kapłanów – 1 szt,
· Okulistów – 1 szt.
· Admirałów floty – 1 szt.
· Burmistrzów Aleksandrowa Łódzkiego – 1 szt.
A teraz wpiszcie BIELIKOWSKI.
I ...? No właśnie!
Przejdźmy teraz do motoryzacji. W 1959 roku w
ZSRR rozpoczęto produkcję samochodu GAZ 13 „CZAJKA”. Tam samochodu! Limuzyny!!
Auto to służyło przede wszystkim wszelakiej maści dygnitarzom bloku
wschodniego. Jeździli nim Leonid Breżniew, Erich Honecker, Enver Hodża i, a jakże, Jaruzelski. Maszyna,
oprócz rozmiarów i luksusowego wykończenia, wyróżniała się jeszcze tym, że w
6-stopniowej skrzyni biegów posiadała bieg „D”, czyli …defiladowy! No dobrze, a „BIELIK”?
O ile mi wiadomo, takiego samochodu nigdy nie było.
Ale co tam samochody, nawet te defiladowe.
Cofnijmy się trochę w czasie i przenieśmy na Sicz. To na niej w XVI stworzono, siejącą
strach, jednostkę pływającą, przeznaczoną do przerzucania kozaków tam, gdzie
akurat mieli wojenny interes. I jak nazwano ten, doskonały jak na owe czasy, okręt
desantowy? Może „BIELIK”? Otóż nie. Nazwano go „CZAJKA”. Notabene,
replikę jej mniejszej wersji możecie zobaczyć w filmie pt. „Ogniem i mieczem” w
scenach, w których Skrzetuski płynie po Zalewie Solińskim, udającym Dniepr.
Jedziemy dalej. W tym celu musimy opuścić
Sicz i wrócić do Związku Radzieckiego, a konkretnie do miasta Uglicz. To tam, w latach
`60, skonstruowano zegarek o wdzięcznej nazwie „BIEL … Nie, nie. Nabieram Was.
Ten zegarek to oczywiście „CZAJKA”. Skąd taka nazwa? Otóż w 1963 roku w
kosmos wysłano niejaką Walentinę Tiereszkową, której sam Nikita Chruszczow
nadał taki właśnie pseudonim. Kierownictwu Uglickowo Czasowowo Zawoda pomysł Genseka bardzo przypadł do gustu (co zresztą było typowe dla radzieckich kadr zarządzających)
i stąd wziął się ten, ponadczasowy czasomierz.
Kultywując tradycję tego bloga, zakończę ten post
akcentem kulinarno-alkoholowym. W tym celu zabiorę Was w okolice Pińska. W tej biednej, bagiennej
krainie żywiono się wyłącznie tym, co udało się wyhodować na lichych glebach oraz
tym co złowiono, upolowano lub znaleziono. Wśród tych ostatnich, szczególnym przysmakiem
były CZAJCZE jaja. Aby je zdobyć, poleskie kobiety zapuszczały się całe wiorsty w głąb
moczarów i, jeżeli wierzyć historykom, po kilku godzinach wracały z pełnymi jaj
koszami. Trzeba przyznać, że konsumpcja takiej ilości białek i żółtek, mogła doprowadzić do poważnych komplikacji żołądkowych. Istniało jednak doskonałe antidotum na tego typu dolegliwości. Wprawdzie Poleszucy zapewne nawet nie słyszeli o jego istnieniu, ale w pozostałych regionach Polski, cieszyło się ono dużym powodzeniem. Tym lekarstwem był, ceniony przez smakoszy, likier ziołowy "Iwan", produkowany w Fabryce Likierów w Kościanie. A jak nazywał się właściciel fabryki? A nazywał się, proszę Państwa, Wawrzyniec CZAJKA!
I to byłoby, przynajmniej na razie, tyle. CZAJKA pokonała BIELIKA
6 do 1, a przecież to tylko kilka, z setek tego typu, przykładów. Mam nadzieję, że
od teraz spojrzycie innym okiem na tego zacnego ptaka i zrobicie wszystko, aby
nie zniknął z naszego krajobrazu.
PS. Beato Kurowicko. Obietnica spełniona. Mam nadzieję, że ta skromna kolekcja czajczych wizerunków, pomoże Ci w identyfikacji tego ciekawego gatunku :)
świetny tekst, łatwo się zorientować co do twojej wykładowej prowiniencji, jaki dogłębny przegląd literatury! Czekam, aż kiedyś pod Twoim postem pojawi się bibliografia zaczęrpnięć ;) Szczerze podziwiam gruntowne przygotowanie (przygotowywać ma swój żródłosłów w nazwisku Gotkiewicz, ani chybi!) do pisanych tekstów. Jestem pod wrażeniem. Co do zdjęć - ostatnie! Coraz bardziej skłąniam się do takiej włąśnie fotografii - świetne!
OdpowiedzUsuńBo ja, proszę Kolegi, ciekawy świata jestem. A jak kto świata ciekawy, to i szpera po książkach i innych inernetach.
UsuńFajne proszę Pana.-
OdpowiedzUsuńDziękuję proszę Pani(a) :)
UsuńJeszcze jeden taki wpis i zamykam swojego bloga! No, może od czasu do czasu jakieś zdjęcia pokażę, choć skąd wezmę takie, żeby wstydu sobie na narobić, to nie wiem... Nawet bielika nie umiem sfotografować... że o cudnych czajkach nie wspomnę ;-)))
OdpowiedzUsuńAle kamerki z gniazda czajki nie znalazłam, a jednego bielika "wychowałam" ;-)
Pani Ewo, proszę niczego nie zamykać!!! Dziś wszyscy fotografują bieliki, a dobrych zdjęć Warmii, jak na lekarstwo! A Pani to potrafi, jak mało kto na tym łez padole :) PS. Jakiej kamerki z gniazda?
UsuńNa przykład takiej: http://pontu.eenet.ee/player/juras-erglis.html (czasem jest przerwa).
UsuńJeszcze dzisiaj rano widziałam tu bielika na śniadaniu, mimo że już podrósł i z gniazda wylata ;-)
Chyba za dużo czasu spędzam w błocie i od oparów torfu mózg mi spowalnia. Pewnie, że znam te kamerki. Co prawda pokazują już, w większości, puste gniazda, ale na pocieszenie zostały te, umieszczone przy nęciskach.
UsuńWojtek wykład o czajce rewelka, doskonale napisany z przyjemnością smakowałem go z poranną kawką. Zdjecia również jak tekst świetne. Mi czajka i jej kwilenie zaraz za żurawiem zawsze kojarzy się z nadejściem wiosny.
OdpowiedzUsuńCieszę się Paweł, że nie obrzydziłem Ci najważniejszego napoju w ciągu całego dnia. Co do kwilenia, to mamy takie same spostrzeżenia. Jest czajka, jest wiosna!!
UsuńDziękuję bardzo Wojciechu G. za poglądową lekcję z outfitu czajkowego oraz historii zapożyczeń Czajkowych. Tylko jeszcze powiedz, czy ten stworek na czajka-16 to młodzież tego gatunku? A w zachwyt wprawiła mnie fotografia ostatnia. Super
OdpowiedzUsuńDziękuję i proszę bardzo. Mam nadzieję że, ptaszyna zapadnie Ci w pamięć. PS. Tak, to tegoroczna wiosnorośl
OdpowiedzUsuńBielikowskiego nie było, ale był Stanisław Bielikowicz - Wincuk, słynny gawedziarz wileński. Radio Olsztyn nadawało audycje z jego udziałem "Wincuk gada". Moi faworyci to 1,5, te ze podniesionymi skrzydłami no i szczególnie ostatnie, bo takie i ja umiem robić.
OdpowiedzUsuńZnam Wincuka, ale nie miałem pojęcia, że nazywał się Bielikowicz. W takim razie czajka-bielik - 6:2 :)
UsuńExtra zdjęcia, pozdrawiam Igor!
OdpowiedzUsuńDzięki Igor :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam szczęścia do czajek, jak się do nich zbliżę lub przystanę to zaraz odfruwają. Ale Twoje zdjęcia super :)
OdpowiedzUsuńDzięki Marcin. Czajki są płochliwe i to czasami bardzo. Wszystkie zdjęcia z bliska zrobiłem z czatowni, a i to mam wrażenie, że coś podejrzewały :)
Usuń