Mój pierwszy kontakt z rybitwami
białoskrzydłymi miał miejsce dawno temu. Oczywiście było to nad Biebrzą, a konkretnie
nad biebrzańskim starorzeczem przylegającym do „Leśnej polany nad Biebrzą” (http://ebiebrza.pl/). Pan
Komenda (Senior) udostępnił mi wtedy kajak, aby mógł podpłynąć do kolonii tych
ptaków w celach, a jakże - fotograficznych. Niestety, z tego akurat wypadu nie
mam ani jednego zdjęcia, a to z dwóch powodów. Po pierwsze było
upalnie (choć nie tak, jak w tym roku) i poziom wody nieco się obniżył. To „nieco” wystarczyło jednak, aby
droga wodna do kolonii zamieniła się w drogę wodno-lądową. Co prawda kompilacja
ambicji i honoru spowodowała, że nawet przez jakiś czas usiłowałem przedzierać
się kajaczkiem przez zielsko, ale wkrótce dałem sobie spokój, gdyż komfort
podróżowania porównywalny był z pływaniem po pasie zieleni na
autostradzie A1.
Drugi powód był jeszcze mniej zabawny. Jakiś
czas po odbiciu od brzegu, okazało się, że w kajaku mam pasażera na gapę. Nie,
nie była to biebrzańska rusałka, tylko zaskroniec, który
poszukując cienia zadekował się w moim kajaku. Biedny gad, gdy zorientował się, że nie jest sam, spanikował (ja również) i ruszył przed siebie. Problem
jednak w tym, że wybrał nie ten kierunek, na który bardzo liczyłem. Z jakiegoś
powodu wylądował między moimi nogami, gdzie zastygł w bezruchu, wpatrując się
we mnie mało przyjaznym wzrokiem.
I teraz wyobraźcie sobie taką sytuację. Przedzieracie
się kajaczkiem przez łąkę z gadem, którego zęby może nie są jadowe, ale SĄ! i znajdują
się w odległości kilku centymetrów od …., sami wiecie od czego. I weź tu
człowieku w takiej chwili skup się na fotografowaniu jakiś rybitw. Jedyna
myśl, jaka mi wtedy towarzyszyła, to bezpieczny powrót na brzeg i zapobiegnięcie sytuacji, po której do końca życia byłbym wątpliwą atrakcją publicznych toalet.
Z tej całej wyprawy, tak jak napisałem, nie
pozostało mi żadne zdjęcie. Pozostał mi za to nawyk sprawdzania (i nieważne czy jest to
kajak, łóżko, wanna czy bielizna), czy coś z zębami, nie wpadło na pomysł ucięcia
sobie w nich drzemki. I radzę Wam, żebyście robili to samo :)
To piękne i fotogeniczne ptaki, kolibrowe ujęcie na 9 super. Historia z zaskrońcem mrożąca krew w ... wszędzie, to taka Pańska wersja "Zycia Pi" tylko w kajaku i z innym zwierzakiem.
OdpowiedzUsuńPiękne są, ale z fotogenicznością bywa różnie. Generalnie trudno się je fotografuje, gdyż są bardzo ruchliwe. Chyba nie mam tylu nieostrych i poucinanych zdjęć innego gatunku. PS. Dziękuję za porównanie, ale mój historyjka jest zdecydowanie bardziej nudna :)
Usuńto bardzo wdzięczni modele i świetne foty! A Twoja historia z zaskrońcem (współczuję, choć może wystarczyło wybić mu zęby ... to radykalnie mogłoby zmienić Wasze relacje h ah aha ha ah ahah) przypomniała mi przygodę mojej cioci. Miała spędzić noc w gościnie i została uprzedzona, że niestety są szczury. Więc ciocia położyła się i skrzętnie owinęła kołdrą, robiąc jak to nazwała "kokon" z kołdry. Owinęła szczelnie nogi i ciało. Niestety owijając się kołdrą zagarnęła do kokonu ... szczura! To co przeżyła, odbiło się traumą na lata. No chyba sam nie chciałbym czegoś takiego przeżyć, z całą moją miłością do zwierząt :)
OdpowiedzUsuńDzięki Krzychu, ale tak, jak napisałem Pani Grażynie, to raczej niewdzięczne modele, ze względu na permanentne ADHD. Przekaż ciotce wyrazy najgorętsze wyrazy współczucia. Co prawda ze szczurem jeszcze nie spałem, ale w ubiegłym roku jeden taki spadł na nas z dachu czatowni. Spanikował, bo nie mógł znaleźć wyjścia i przez chwilę sytuacja była, delikatnie mówiąc, mało przyjemna.
UsuńŁadne zdjęcia szczególnie ostatnie mi się podoba. Widzę że przy tej rybitwie tak jak przy krukach i srokach trudno zrobić zdjęcie tak aby oko ptaka było widoczne. Przygoda z zaskońcem ciekawa dobrze że wyszedłeś z tej opresji cało :)))
OdpowiedzUsuńDzięki. Dokładnie. Na większości zdjęć na dysku mam bezokie rybitwy. No ale taka ich uroda. PS. Cało? Nie, tego nie napisałem :)
UsuńAle że łóżko? w domu? szuflada? wanna? Rety, chyba zacznę fruwać! Jak te rybitwy piękne na zdjęciach jeszcze piękniejszych! ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Pani Ewo. No cóż, jakieś natręctwa trzeba mieć :)
UsuńNigdy nie miałem ich przyjemności spotkać. Jestem w szoku Wojciechu i podziwiam zdjęcia w locie, rewelacyjne ujęcia!
OdpowiedzUsuńDzięki Marcin. Myślę, że w Twoich okolicach też gdzieś powinny buszować. Poszukaj na wiosennych rozlewiskach Noteci. To wbrew pozorom nie jest taki rzadki gatunek.
UsuńBardzo ładne i odświętne wdzianka mają :-).
OdpowiedzUsuńI niestety te wdzianka są cholernie kontrastowe, co sprawia że czasem trudno ustawić ekspozycję. Ale fakt, brzydkie nie są :)
UsuńU mnie byłby problem jeszcze z aberracją w pięknym fioletowym odcieniu na styku tych kontrastowych barw. Nie wiem, czy również zmagasz się z tą wadą obiektywu.
UsuńChyba nie, ale tak naprawdę, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Słabo znam się na teorii fotografowania. Robię zdjęcia, bo lubię i zazwyczaj nie myślę o kwestiach technicznych. A pewnie powinienem :)
UsuńPierwszy raz widzę rybitwy białoskrzydłe. Pięknie wyglądają. Nie pomyślałabym, że to rybitwa. Ale teraz już wiem.
OdpowiedzUsuńZapraszam nad Biebrzę. Jeżeli w przyszłym roku będzie choć trochę wody na Białym Grądzie, powinno być ich całkiem sporo.
UsuńMimo kontrastowych eleganckich wdzianek, ślicznieś Pan ekspozycję (niezależnie od tego co to słowo oznacza) ustawił. A i zgrabną historię opowiedziałeś i nawet z morałem. Nie odwdzięczę się opisem moich przyrodniczych fobii, bo one nie do publicznego przyznawania sie są.
OdpowiedzUsuńA i powiem Ci się Wojciechu, że kraski nad Biebrzą są i mają młode w gniazdach (Kolega przywozi próbki krwi ptasiej i właśnie dziś była kraskowa)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Fajnie, że kraski się odradzają. Oczywiście wyciągnę z Ciebie, wszelkimi legalnymi i nielegalnymi metodami, informację gdzie znajduje się gniazdo, ale pojadę tam pewnie dopiero w przyszłym sezonie, o ile kolega nie wyssie im całej krwi! PS. Dawaj te fobie na prywatnym FB :)
OdpowiedzUsuńNic nie zdradzę, poczekam na repertuar Twoich legalnych i nielegalnych metod.
UsuńOstatnio przeczytałem książkę o pracy służb bezpieczeństwa w dawnych Demoludach. Bardzo interesująca i pouczająca lektura :)
UsuńFajne
OdpowiedzUsuńI znowu dzięki :)
OdpowiedzUsuń