Po ubiegłorocznym, wiosennym gęsim szaleństwie myślałem, że
i w tym roku będzie podobnie. Niestety, jak dotąd nadzieja okazuje się być, jak
zwykle, matką głupich. Mimo, że codziennie widzę i słyszę ciągnące klucze, nie
ma mowy o żadnym szale, a jeżeli już, to najwyżej o lekkim pobudzeniu.
Oczywiście wszyscy wiemy, że gęsi są. Przyznacie jednak
sami, że w liczbie, co najwyżej, umiarkowanej. Pytanie, dlaczego? Zacznijmy od
tego, że ptaki mają swój wewnętrzny zegar, który podpowiada im, kiedy należy opuścić
zimowiska i ruszyć w drogę do domu. Tyle jednak teoria, nawet ta, podparta naukowymi
dowodami. Gdyby bowiem wszystko zależało wyłącznie od długości dnia, gęsi (i
inne ptaki) pojawiałyby się w Polsce zawsze o tej samej porze, czyli np.
dwunastego marca, trzynaście po szóstej (taką punktualnością - na miarę przedwojennego
zawiadowcy stacji - charakteryzują się np. szpaki przelatujące na jesienne noclegowiska
w trzcinach). Przyroda, to jednak nie szwajcarska myśl techniczna. Istnieje
cały szereg czynników pobocznych, które powodują odchylenia od normy. Najważniejszym
z nich jest pogoda. Zachmurzenie, opady, pokrywa śnieżna czy wiatr, mogą w
znaczący sposób modyfikować poczynania ptaków. Kiedyś, gdy w Europie mieliśmy jeszcze
porę roku, zwaną zimą, główne przeloty w Dolinie Biebrzy. miały miejsce dopiero
w kwietniu, gdy na dobre znikał śnieg. I chociaż ptaki były gotowe do wędrówki znacznie
wcześniej – cierpliwie czekały. Tegoroczna wiosna pod względem warunków
pogodowych jest znacznie gorsza, niż poprzedniczka. Być może właśnie z tego powodu
gęsi jeszcze nie dotarły, albo wybrały bardziej, klimatycznie ustabilizowaną, trasę.
W przypadku Warmii, gęsia absencja może wynikać jeszcze z innej
przyczyny. W ubiegłym roku o tej porze, wzgórza w sąsiedztwie rozlewiska, pokryte
były kukurydzianymi pozostałościami i oziminami, stanowiącymi doskonałą bazę pokarmową.
Teraz tego nie ma, gdyż właściciele pól przestawili się na rośliny bardziej opłacalne,
ale mniej pożądane przez ptaki, czyli np. soję i inne wysokobiałkowe. I to jest
problem. Polska dla gęsi zbożowych i białoczelnych (a więc tych, których klucze
widujemy najczęściej), to tylko przystanek w drodze do domu we wschodniej
Skandynawii i na północy Rosji. Tu zwykły odpoczywać i najadać się do syta, by z
nowymi siłami, ruszyć dalej. Skoro jednak podolsztyńskie szwedzkie stoły stały
się ewidentnie uboższe, być może znalazły sobie inne miejsca na międzylądowanie.
PS. Poniższe gęsi spotkaliśmy w Dolinie Biebrzy w tych
samych miejscach, w których przebywały w ubiegłym roku. Nie chcąc ich płoszyć, zrezygnowaliśmy
z podchodów i większość zdjęć robiliśmy z samochodu. W pewnym momencie pojawiła
się jednak okazja na fotki z bliższej odległości. Przejeżdżając przez jedną z wsi,
zauważyliśmy stado gęsi białoczelnych żerujących na łące, tuż przy jakimś rolniczym
pustostanie. A że okazja czyni fotografa, weszliśmy na podwórko i będąc
zasłoniętymi przez budynki, mogliśmy pstrykać przez szczeliny w niewielkiej
furtce. I tak, po raz pierwszy w życiu mieliśmy czatownię nie z siatki, trzcin
czy innych, tego typu, nietrwałych materiałów, a z kamieni. Szkoda tylko, że
światła było tyle, ile było, co odbiło się niestety na fotkach.
Zgadzam się z Tobą Wojciechu, w Dolinie Noteci również mniej gęsi jak w zeszłym roku. Ale zdjęcia zrobiłeś bardzo udane :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Mam jednak cichą nadzieje, że moje przypuszczenia okażą się całkowicie lun chociaż trochę błędne:)
UsuńNade mną lecą naprawdę ogromne stada, chociaż ostatnio przez dwa dni szły raczej żurawie, małe klucze. Podobno następne zimy mają być jak przed wojną, to może wreszcie wszystko wróci na swoje miejsce. Gęsi widać w dobrej kondycji, a zdjęcia piękne i bez super światła.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, lecą, ale dokąd. Może uda nam się to sprawdzić już za tydzień. Fakt w dobrej, gdyż Podlasie jeszcze nie zwariowało na punkcie dopłat:)
UsuńPanie Wojtku, trudno się dziwić, jak za obsianie soczewicą weźmie się 3,2 tys do ha, zamiasy 1,8 czy nawet 2 tys. Idiotyzmów w dopłatach jest od groma i wygląda na to, że brnąć się w to będzie do końca.
UsuńDoskonale pamiętam jak wyglądało to w ubiegłym roku na Kwiecewie. Pamiętam też, że był spory problem z podejściem bliżej. Jak widzę, tym razem się udało. :) Na zdjęciu nr. 5 w oczy rzuca się jeden indywidualista. A zdjęcie nr. 9 podoba mi się ze względu na dynamikę.
OdpowiedzUsuńUbiegły rok był też wyjątkowy w Dolinie. Rozmawialiśmy z miejscowymi i nawet ci starsi twierdzili, że nie pamiętają takich stad. PS. Udało dzięki murowanej czatowni:)
Usuńqrde, chciałem napisać, że fajne, ale jak napisałeś, że coś Ci się odbiło na zdjęciach, to już sam nie wiem :) No dooobraaa, żartuję, fajne, fajne. Co się tak rozczulacie z tym światłem? Jak miał być "art", to nie róbcie zdjęć w słabą pogodę lub ich nie pokazujcie. Jak ma być "repo" czy też "doku", to w czym przeszkadza brak światła? Tak po prostu było i już! PRZYRODA! ;) Mi się bardzo 5-ka podoba!
OdpowiedzUsuńDzięki Krzychu. A co do światła, to jednak wolimy, jak jest. Można oczywiście nie robić lub nie pokazywać tych bezświetlnych, tyle tylko, że w tym roku takich byłaby większość. Będziemy więc dalej pstrykać i jednocześnie narzekać w nadziei, że PRZYRODA coś wreszcie z tym zrobi:)
UsuńSpoko, ja już się uzależniłem od Twojego "pozytywnego malkontenctwa". Ba, gdybyś nagle napisał coś pozytywnego, nie wiedziałbym jak się w takiej sytuacji zachować, co napisać i w ogóle. Przede wszystkim, do czego wtedy się przyczepić? ;)
UsuńBez przesady! Raz na piętnaście postów trzasnę coś pozytywnego, więc nie jest tak źle. A czepiać się zawsze można, gdyż tematów jest bez liku: fryzura, krój spodni, preferencje kulinarne itp. Bardziej wyrafinowane, podrzucę za niewielką opłatą (polecam abonament, gdyż comiesięczny pakiet 25 tematów do czepiania, wychodzi zdecydowanie taniej).
UsuńRzepy na psich ogonach mówią do mnie Mistrzu! Czy jest sens inwestować w gotowce ?!?
UsuńKurcze, zapomniałem o uśmieszku na końcu i wyszło, jak z mównicy sejmowej:) Dobra, niech będą rzepy!
UsuńJak dla mnie i tak odlot bo tu ani jednej!
OdpowiedzUsuńI dlatego jestem wdzięczny losowi, że mieszkam na północnym wschodzie:) Na południu chyba nie umiałbym się odnaleźć.
UsuńGęsi podobają mi się zawsze. I te dzisiaj obejrzane na Twoim blogu oczywiście też. Cała seria białoczelnych - cudna. Gęgawa, gęgawa-b, c i d niezwykle urodziwe.
OdpowiedzUsuńDzięki:) Właśnie tych białoczelnych brakowało mi w tym roku na Warmii. Gęgawy były, zbożowe były, a białoczółek - brak!
UsuńJak dla mnie to też dużo tych gęsi jest i byłbym zadowolony z takich ,,łowów".
OdpowiedzUsuńI jestem. Zawsze byłym jednak zdania, że jak człowiek staje się za bardzo zadowolony z tego, co uzyskał, to traci motywację do dalszych poszukiwań.
UsuńNie wiem na co narzekasz... Zdjęcia są bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńDzięki:) Nie narzekam, ale myślę, że w fotografii ptaków, światło jest bardzo ważne (spróbuj sfotografować czajkę w słoneczny i bezsłoneczny dzień i porównaj rezultaty). Przy zwierzakach zresztą też, ale już w znacznie mniejszym stopniu.
UsuńPrzerabiam to na ogrodowych szpakach :)I sierść mojego psa ma różny odcień w zależności od światła.
UsuńSzpak, to jeszcze lepszy przykład, niż czajka. Wystarczy trochę światła i zamienia się w papugę (no prawie:)
UsuńA zamiast tylko gadać o świetle mógłbyś dać te słoneczne i bezsłoneczne czajki oraz ogólnie jakieś porównania w ujęciach tematu, żebyśmy mogli poczuć na co narzekasz.
UsuńTen post bardzo pouczający w temacie nieszwajcarskiej myśli technicznej (to było dobre;) ale doedukowałabym się też wizualnie jak mieć światło po swojej stronie i etc.
Z przyjemnością. Załatw tylko jeden (słownie: jeden) słoneczny weekend, a ja się zajmę resztą :)
UsuńJak dla mnie zdjęcia super. Wszystkie fotki moim zdaniem są bardzo udane. :)
OdpowiedzUsuńW mojej okolicy gęsi nigdzie nie ma (w mieście... w małym parku... na pewno!). Ale na najbliższym wypadzie w dzikszy teren liczę, że będą. Pożyjemy, zobaczymy.
Pozdrawiam.
Dziękuję za odwiedziny. Tak, jak napisałem i co potwierdzają koledzy, z gęśmi jest kłopot. Za chwilę skończą się przeloty i wtedy zostaną już wyłącznie nasze gęgawy, więc zobaczymy, ale pewnie dopiero w przyszłym roku:)
UsuńPo prostu piękne! Zdjęcia. Zresztą gęsi teź. W weekend je widziałam :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Jeżeli widziałaś, to pewnie są na blogu, więc zaraz zajrzę:)
UsuńJest mniej również u mnie i to zdecydowanie. Dwa lata temu siadały na polach naprawdę spore stada,teraz to panie bieda raptem 20-30 sztuk i tylko sama gęgawa.
OdpowiedzUsuńRok zleci, jak z bicza i znowu przylecą:)A gęgawa jest, bo to miejscowy drób:)
Usuń