Dawno, dawno temu (czyli tak mniej więcej przed wiekiem) część, obdarzonych awanturniczą żyłką, saren postanowiła
opuścić leśne ostępy i osiedlić się wśród uprawnych pól. Muszę przyznać, że ta
decyzja zasługuje na duży szacunek. Trzeba przecież mieć w sobie to coś, żeby porzucić
wygodne, leśne życie i wzorem pierwszych kolonizatorów, ruszyć przed siebie w
poszukiwaniu Nowego Świata.
O dziwo, ten ważny dla rozwoju sarniej polityki kolonizacyjnej cywilizacji krok, powiódł się całkowicie i tak narodziła się bohaterka
tego postu, czyli sarna polna.
Wspomniana sarna, to jeden z
dwóch ekotypów czy inaczej - form ekologicznych tego samego gatunku. Drugi, to jak się łatwo domyśleć – sarna
leśna, czyli bardziej zachowawcza części sarniej populacji.
Polna forma sarny, to ciekawa postać w kontekście tego, co dzieje się w krajobrazie
rolniczym. O ile szereg gatunków nie wytrzymało narastającej presji intensyfikacji
rolnictwa, o tyle ona poradziła sobie z tym wyśmienicie. Ba, sarna polna wręcz preferuje tereny o wysokim poziomie kultury rolnej. Z tego właśnie powodu, choć
występuje prawie wszędzie, najczęściej można spotkać ją na regionach położonych
na zachód od linii Wisły.
Efektem sarniego exodusu była nie tylko zmiana środowiska życia. Po upływie lat zauważono również pewne różnice fizjologiczne, anatomiczne i behawioralne. Sarny polne są z reguły cięższe od swoich leśnych koleżanek, zaś kozły mogą poszczycić się większą
masą parostków, o nieco jaśniejszej barwie. To ostanie wynika z braku
możliwości wycierania ich o drzewa (olchy, dęby), których soki powodują charakterystyczne, ciemne zabarwienie.
Kolejna kwestia dotyczy zachowań
społecznych, co najlepiej uwidacznia się w okresie zimy. O ile bowiem sarna
leśna to raczej samotnik, który tworzy jedynie luźne grupki towarzyskie, o
tyle jej polna forma, w miesiącach zimowych, to typowe zwierzę stadne. W
niektórych regionach Polski np. w Wielkopolsce, spotykano rudle liczące nawet do
stu osobników. Z czego to wynika? Przede wszystkim z braku naturalnych kryjówek,
które zwierzęta muszą rekompensować zbiorowym czuwaniem.
I wreszcie najważniejsze, czyli pokarm. Sarna leśna preferuje przede wszystkim liście
i pędy drzew, krzewów i krzewinek, zioła oraz różne gatunki traw. A polna? A polna stała się w
pewnym sensie naszym konkurentem przy stole, gdyż jej dieta składa się głownie z tego,
co znajdzie na polach uprawnych.
Wszystko to pokazuje, że sarna polna
ma przed sobą świetlaną przyszłość w świecie zawłaszczonym przez człowieka. Tak, jak napisałem wcześniej, wiele
gatunków zwierząt musiało opuścić zagospodarowywane tereny, tak jak np.
cietrzew lub wręcz wyginęło, jak drop. A tymczasem sarna polna żyje sobie w
najlepsze i już nie może się doczekać, co też smakowitego pojawi się w tym roku
na jej ulubionych polach.
PS.1. Na zakończenie taka mała
ciekawostka. Choć parostki to zdecydowanie domena kozłów, zdarzają się przypadki,
że szczątków poroże nakładają również kozy. Zastanawiam się tylko po co?
taaaa... prawda, zajęły tereny rolne jak swoje. Jedynie może malusieniunieczka poprawka - najważniejszym mechanizmem ochronnym sarny, jest jej niezwykle szybka ucieczka. Są wytrawnymi biegaczami. Tym samym przebywanie na otwartej przestrzeni, gdzie zagrożenie widać z daleka, jest paradoksalnie im na rękę ... nogę ... kończynę. O wiele trudniej jest ją zaskoczyć na polu niż w lesie, choć te leśne są płochliwe jak jasna cholera. Z tego właśnie powodu, jelenie nie przepadają za ich towarzystwem, a wręcz starają się go unikać. Fajne kozły w scypule :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, jak swoje, gdyż tak na prawdę najpierw pojawiły się na polach. Co do zaskoczenia na polu, nie do końca się zgadzam. Sarna nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale czasem, jak każdy, robię im zdjęcia. Kilka razy udało mi się podejść kilka sztuk na szczerym polu i wydaje mi się, że kiedy masz dobry wiatr, nie jest to, wbrew pozorom, takie trudne, gdyż sarna przede wszystkim ufa swojemu nosowi, a dopiero potem oczom:)
Usuńdokładnie - węch - słuch - dopiero na końcu - wzrok.
UsuńI dlatego w Stanach myśliwi chodzą w pomarańczach:)
UsuńU mnie tych polnych jest mało, są raczej łąkowe i leśne, może dlatego, że najbliższe spore obsiane pole pojawiło się dopiero w ubiegłym roku. Perfekcyjnie złapane w ruchu.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) PS. Te spotykane na łąkach, to sarny leśne. Przynajmniej tak wynika z publikacji Pielowskiego i Grabińskiej. Według tych Autorów, w Polsce występują tylko dwa ekotypy - polna i leśna, ale kto wie? Może w przyszłości doczekamy się i łąkowej:)
UsuńSeria w biegu ciekawa i fajna :) Co do nakładania parostków przez sarny,jak dla mnie to ewidentny przykład tego że równouprawnienie również wkroczyło w ten sarni świat. :)
OdpowiedzUsuńMasz 100% racji! My tego pewnie nie doczekamy, ale za jakieś sto lat, w czasie rui, byki i rogacze będą leżeć sobie wygodnie w trzcinach, obserwując walczące łanie, kozy i łosze:)
UsuńTaa a byki, kozły i inne chłopaki leżąc będą sobie tipsy na paznokcie zakładać i make up na pyskach też. Nie wspominając o trwałej ondulacji ogona.
UsuńNa raciczki, to po pierwsze, a po drugie trwała na ogonie jest niemodna od dobrych dwóch sezonów. Teraz byki preferują tzw. mokrą Podlasiankę.
UsuńSuper
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam częściej:)
UsuńNa moje oko sarny to zwierzaki otwartych przestrzeni, więc w przypadku pól uprawnych to nie tyle kolonizacja co rekonkwista...
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo napisałem trochę wyżej:) Co prawda nie ma już Sienkiewiczowskich "dzikich pól", ale w zamian mamy pola rzepakowe:)
Usuńo to, to... włąśnie
Usuń:)
UsuńTak .. Sarna uwielbia ... dosłownie uwielbia otwarte przestrzenie. Najłatwiej je podejść i fotografować w polu, czy łące (choć wolą pola) niż w lesie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 113%. Na otwartej przestrzeni widzisz je z daleka i wiele zależy od Ciebie. W lesie, to zwykle bardzo krótkie spotkanie, kończące się obserwacją znikającego talerza:)
UsuńPrześliczne są te wredne istoty, które choć nie wiadomo czy polne, czy leśne, zdążyły już połamać krzewy w moim ogrodzie, obeżreć gałęzie i użyźnić bobkami całą resztę.
OdpowiedzUsuńPostaw żelaza. Ogródek ocaleje, a w Twojej spiżarni zagości pyszna sarninka:)
UsuńNo Pan Bóg Cię opuścił! Jak sobie wyobrażasz mnie czekającą na zniknięcie życia z tych cudnych sarnich oczęt a potem sprawiającą takiego stworzaka. One co prawda wredne są, ale cóż moje koty też są wredne, a mimo to karmię je, głaszczę (jak pozwolą) i znoszę fochy różniste. Z sarnami to samo. Mogę sobie tylko ponarzekać.
UsuńZawsze możesz założyć im na oczy jakąś opaskę, albo starą czapkę. PS. Swoją drogą na koty też bym założył żelaza!
UsuńNiesamowite kadry tej biegnącej sarny, świetne. Jak Ty je zrobiłeś? Musiałeś być naprawdę blisko :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Podszedłem je, gdy odpoczywały niedaleko rozlewiska. Miałem szczęście, bo ze względu na ogrodzenie musiały biec równolegle do mnie. I tyle:)
UsuńŚwietne ujęcia ,naprawdę cudowne w biegu sarna,niesamowicie piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak, jak pisałem wyżej to głównie zasługa szczęście, czyli najważniejszego czynnika w fotografii przyrodniczej:)
UsuńNiesamowite zdjęcia! Wszystkie zapierają dech w piersiach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) To jeden z najsympatyczniejszych komentarzy na tym blogu:)
UsuńTen na pierwszym zdjęciu, jaki ciekawski !
OdpowiedzUsuńI pewnie dlatego dał się podejść bliżej.
UsuńWszystko to bardzo ciekawe :) A sarny są po prostu przesłodkie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobało. PS. To pewnie od rzepaku:)
UsuńPiękne zdjęcia, warto było zajrzeć. Niezbędny pewnie długi obiektyw i sporo cierpliwości. Sarny na moim terenie są zdecydowanie leśno-polne, bo teren jest mozaikowy.
OdpowiedzUsuńMiło mi i dziękuję za odwiedziny. W tym akurat przypadku długi obiektyw nie był, aż tak konieczny, bo zwierzaki dały się podejść na dość przyzwoitą odległość. PS. A jaki to teren?
UsuńNo i właśnie tym tekstem podrzucił mi Pan pomysł jak ugryźć referat na temat wpływu środowiska na fenotyp. Subiektywnie najwyżej oceniam zdjęcia nr 2 i 5.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Fajnie, że blog stał się wielofunkcyjny.
OdpowiedzUsuń40 year-old Structural Engineer Xerxes Kinzel, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like Tattooed Life (Irezumi ichidai) and Table tennis. Took a trip to The Four Lifts on the Canal du Centre and drives a Bugatti Type 18 5-litre Sports Two-seater. Wiecej informacji o autorze
OdpowiedzUsuńArtykuł rewelacyjny:) Brawo dla autora
OdpowiedzUsuńlivehdcams,
tiava.pl,porn300