Podobno znowu ma spaść śnieg. Wiem, że
w marcu, jak w garncu, kwiecień przeplata, a i w maju, też coś tam może się
wydarzyć. Znam te wszystkie porzekadła, ale mam jednak nadzieje, że to jakieś
meteorologiczne nieporozumienie i, że wiosna zawitała do nas na dobre. Żeby jednak
być zupełnie pewnym, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i zastosować
sprawdzone ludowe sposoby.
Najprostszym z nich jest spalenie Marzanny.
Niby nic trudnego, ale w moim przypadku skończyło się to 200-złotowym mandatem za
nielegalne rozpalania ognia w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Postanowiłem
zatem zastosować bardziej popularny sposób, czyli utopienie Śmiercichy
(alternatywna nazwa panny M.). Udałoby mi się to zapewne, ale niestety
ratownicy z lokalnego WOPR-u okazali się nad wyraz skuteczni, zarówno w
ratowaniu topielicy, jak i zawiadamianiu stosownych służb o wykryciu
potencjalnej próby zabójstwa. Kiedy sprawa została wyjaśniona, śmiechom i
żartom nie było końca, co jednak nie uchroniło mnie przed pokryciem kosztów
akcji ratowniczej (1000 zł).
Ponieważ metoda „na Marzannę” zakończyła się
fiaskiem, postanowiłem spróbować jej alternatywnej wersji, czyli zrzucenie
słomianej kukły Judasza z wieży kościelnej. Niestety, żaden miejscowy proboszcz
nie wyraził na to zgody, a próba wtargnięcia na wieżę olsztyńskiego ratusza
zakończyła się interwencją straży miejskiej i mandatem w wysokości 150 zł.
Ktoś inny na moim miejscu dałby już sobie zapewne
spokój, ale ja jestem uparty. Poszperałem trochę w internecie i znalazłem
kolejny (niezawodny ponoć) sposób. W tym celu wyciąłem sosnową gałąź, z której
miałem zamiar zrobić tzw. Zielony Gaik zwany też Latkiem. Niestety ten pomysł
również spalił na panewce, a jego jedynym wymiernym efektem, było 100 zł kary za
wjazd do lasu, 500 zł za kradzież drewna i konfiskata gałęzi.
Ponieważ poza Gaikiem nic innego nie udało mi
się wyguglować, w akcie desperacji wyciągnąłem z bagażnika monopod, przystroiłem
go wstążkami oraz wydmuszkami jaj i ruszyłem pieszo w kierunku olsztyńskich
rogatek. I pewnie osiągnąłbym wreszcie upragniony cel, gdybym postępował
zgodnie z art. 11 Kodeksu Drogowego, czyli pielgrzymował lewą stroną jezdni. Co
prawda początkowo myślałem, że efekty świetlne i sygnały dźwiękowe wydawane
przez radiowóz, to wyraz policyjnej solidarności z moimi poczynaniami, ale
okazało się, że niestety byłem w błędzie. Potwierdzeniem tego był mandat w
wysokości 100 zł oraz 2 punkty karne.
Tu się wreszcie poddałem. Nie znam już więcej
sposobów na walkę z ewentualnym powrotem zimy, a przede wszystkim nie mam
funduszy na jej kontynuację. Jeżeli ktoś z Was zna jakieś (zwłaszcza
bezkosztowe), proszę o kontakt.
PS. Poniżej ostatnie (mam nadzieję!) zimowe
widoczki.
Poświęcenie nie powiem ,godne Rejtana :) ja bym się poddał przy pierwszym inkasowaniu mojej kasy :)))Ale podziwiam Twój upór i chęć niesienia wiosny dla innych ,dlatego apeluję do innych blogerów,fotografów i chcących wiosny o zrzutkę dla kolegi w celu pokrycia częściowych mandatów.Ja wiem że on to robił bezinteresownie i dla ogółu,trzeba pomóc bez dwóch zdań :)))Wojtku musisz to przeczekać ,ten epizodyczny atak (mam nadzieję) zimowej aury :) Już tej pogody nie poprawiaj ,bez względu na podpowiedzi od innych :)))A zima też jest łądna ,wystarczy obejrzeć Twoje zdjęcia ;)))
OdpowiedzUsuńDzięki Paweł. Przede wszystkim za apel o zrzutkę:) Przeczekam, przeczekam. Właśnie wróciłem z Podlasia (stąd opóźnienia w odpowiadaniu) i wiosna już tam jest. A jak jest na Podlasiu, to jest wszędzie:)
UsuńPrzy takich tendencjach do łamania prawa, sugeruję byś przedwiośnie spędzał w domu, nigdzie nie wychodził i wqrzał się, że inni publikują zdjęcia. W następnym roku nie będziesz tracił czasu na gusła i zdobywanie wież kościelnych i ratuszowych. Pojedziesz spokojnie w teren i ... zapłacisz mandat za parkowanie ;)
OdpowiedzUsuńMądrego dobrze posłuchać/poczytać. PS. Za jakie parkowanie? Na wszelki wypadek po wyjeździe spod domu, 100 metrów dalej stawiam auto na strzeżonym parkingu, sam sobie zakładam blokadę na koło i w teren lezę piechotą:)
UsuńNajbardziej bolesna była chyba konfiskata gałęzi...
OdpowiedzUsuńA zimowe zdjęcia klimatyczne bardzo :-)
Fakt, wybierałem ją godzinę (z ponadnormatywną, jak na mnie, pieczołowitością), a im konfiskata zajęła niecałe 2 minuty:) Wiem, że to tylko sosnowa gałąź, ale ...
UsuńEch tam, nie ma wiosny. Gęsi chyba wiedzą lepiej, szły dzisiaj nad Biebrzę ogromne stada, aż miło było patrzeć, a za 2050 zł to całkiem fajny obiektyw można by kupić :)) Wszystkie zdjęcia piękne, ale w niewolę wzięły mnie oba płoty i słonce w czerwieni z gałązką
OdpowiedzUsuńI niestety chyba ją (znaczy tę Biebrzę) przegapiły. Właśnie stamtąd wróciliśmy i szału nie było:) PS. Pomijając płoty oczywiście, gdyż te ciągle są! :)
UsuńPiękne zdjęcia :) Wiosna już jest, bo ptaki pięknie śpiewają, liście drzew pączkują, a że będzie jak w garncu to jest już taka specyfika marca :)
OdpowiedzUsuńWiem, ale to był taki prowokujący tekst pisany z nadzieją, że wiosna przeczyta i bardziej się postara:)
UsuńOj, chyba zima się obraziła, że ktoś próbuje ją wygnać przed czasem, i zastosowała swoje środki :) Ale marny jej los, niech sobie śniegiem sypie ile chce, a wiosna i tak przyjdzie! A zdjęcia - przepiękne...
OdpowiedzUsuńA niech się cholera jedna obraża. Nie dość, że od jakiegoś czasu jest coraz nędzniejsza, to jeszcze nie wie, kiedy się pożegnać:) PS. Dziękuję, ale mam nadzieję, że przez kilka miesięcy, takich akurat, już nie zamieszczę :)
UsuńJeszcze Wojciechu powinieneś spróbować skorzystać z usług szeptuchy. Co prawda kobiety te nie pracują za darmo oraz zwykle odczyniaja uroki związane z chorobą cielesną lub duchową, jednak któraś o dłuższym stażu mogłaby się podjąć przepędzenia zimy. Choć z drugiej strony wysiłek Twój włożony w wiosny zapraszanie i cudownie opisany ma zdecydowaną wartość komediową, za którą bardzo Ci dziękuję. Dziękuję również za zdjęcia rzeki pokrytej lodem: lis, k i k-1. K-1 to po prostu zabija
OdpowiedzUsuńA właśnie Szeptucha! Zapomniałem o niej całkowicie, a przecież to była kiedyś podstawa służby zdrowia na rubieżach (przynajmniej tych wschodnich). Zdziwiłabyś się ilu naszych najstarszych kolegów z branży wyratowała ze zdrowotnych opresji i piszę to najzupełniej poważnie. PS. Wartość komediowa za ponad 2 tysiące? To już raczej wolę spoważnieć:)
UsuńSzczerze? Chcę zobaczyć stan powagi u Wojciecha G (dane osobowe w prokuraturze)
UsuńOwszem, bywam poważny. Na przykład, gdy ..., teraz akurat nie pamiętam, ale bywam!
UsuńJak pech to pech...
OdpowiedzUsuńMógłbyś zamówić mszę w stosownej intencji u proboszcza, ale to też bezkosztowo nie przejdzie. W sumie to najlepiej by było założyć związek wyznaniowy typu druidycznego i wtedy stosowne obrzędy będziesz mógł sprawować bez przeszkód, zwłaszcza jeśli ogłosisz się kapłanem. Ani Policja ani Miejscy nie podskoczą bo z konkordatem nikt zadzierać nie chce...
No cóż. Ponieważ z proboszczami nie bardzo mi po drodze, zostają mi Druidzi. I to jest jakaś myśl, tyle tylko, że to kupa roboty. Napoje magiczne trzeba warzyć, kręgów kamiennych budowy nadzorować (swoją drogą ładne hasło do sennika) itp. A wiosna przecież nie poczeka i ptaki też. To już chyba wolę płacić:)
UsuńBardzo fajne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam ponownie:)
UsuńPieknie opisałeś te Twoje kosztowne wypady,ale najlepiej robić foty cudownej przyrody,a wiosna sama przyjdzie,ale nie wiadomo kiedy,trudno.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam. PS. Wiem i robię:) Szkoda tylko, że od jakiegoś czasu, światło nie chce współpracować!
UsuńŚwietne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa tam nic nie topię, nic nie zrzucam ... Najważniejsze by w sercu przywitac już wiosnę, by ta fotograficzno przyrodnicza dusza rozkwitła z zimowego letargu. A potem już jakoś to będzie ;)
Dzięki Grzegorz. Wiosnę w sercu, to ja witam 1 lutego! I mam na to świadków!!
Usuń