Dzięki. Szkoda, że było już późno, bezświetlenie i miałem mało czasu, żeby przyjrzeć się temu lepiej. Mam jednak w planach pewien projekcik zdjęciowy, więc kamienie na 100% powrócą:)
To jak podróż w czasie. Czy chciałoby się ponownie być w tych czasach ... wątpię. Te miejsca mają tzw. klimat ale raczej smutny. Jest w pierwszym i ostatnim zdjęciu jakaś nostalgia, coś co każe się zastanowić, a może nawet chęć zakupienia takiego "odludzia" ale też jest coś przerażającego, jakieś niechciane wspomnienie tamtych marnych lat. Sentyment budzi chyba głównie podświadoma tęsknota za dzieciństwem. To dotyczy miejsc, a zdjęcia to zupełnie co innego, są fajne.
Zgadzam się z Tobą w 100% i dlatego już dawno porzuciłem pomysł kupienia czegokolwiek na Podlasiu (a trafiały się okazje wręcz niewiarygodne). Masz też rację, co do "marnych lat". Widzę to zwłaszcza na zdjęciach, których nie opublikowałem, bo wydawało mi się, że byłoby to niefajne pogwałcenie czyjejś prywatności. Do architektury z kamienia jednak wrócę i to wkrótce, gdyż chcę pokazać, że Dolina Biebrzy, to nie tylko drewno i nie zawsze jest tak ponuro, jak w przypadku tego opuszczonego domu. PS. Mam nadzieję, że właśnie nie sprzedałem podlaskim fotografom swojego "tajnego" pomysłu na reportaż:)
Ty się tak ze mną nie zgadzaj, nie taka była umowa! Miały być jątrzenia, nieporozumienia, fochy i zarzuty. Mieliśmy wyciągać i prać brudy, podważać swoje kompetencje i wytykać błędy! Miało być prowokacje i momentami nawet nieprzyjemnie i w ogóle wszystko co nakręca koniunkturę. A teraz co? Nuda Panie. I kogo to zainteresuje? Eeeee Wojtek, Wojtek. Grypa grypą, ale fason to trzymaj Bracie! ;) Zdrowia!!!!!!!!!!
No w końcu kupiłeś tą willę za milion dolarów ;) Powiem ci że warta tych pieniędzy,się zapytam kiedy parapetówa? A tak na poważnie, ciekawie wyglądają te mury z kamienia. I Wojtku szybkiego powrotu do zdrowia życzę:)
Świetne miejsce. Uwielbiam te nakładające się na siebie warstwy różnych kolorów farby na ścianach (miałam to w swoim domu, czasami 5 różnych warstw farby olejnej). Wygląda to jak odslanianie kolejnej warstwy geologicznej i poszukiwanie np. trylobitów. A najbardziej urzekł mnie piec i no niestety jak wszystkich - kamienie.
To samo miałem na swoich byłych drzwiach. Chciałem je oskrobać do żywego, ale kiedy odkryłem wspomniane warstwy, postanowiłem je zostawić. Ucieszyła mnie zwłaszcza pierwsza, czyli poniemiecka:) Piec swoja droga wyglądała na taki, w którym można jeszcze byłoby zapalić, ale dom chyba by tego nie wytrzymał. I wreszcie kamienie. Ta cześć Podlasia bardziej przypomina Szkocję, czy Irlandię, niż nasze kresy. Całe wsi z kamienia robią wrażenie. Myślę o takim reportażu już od dwóch lat, tylko czasu nigdy nie starcza.
Tak jest! Może nawet już wkrótce. Ten krzyżyk nie tyle mnie wzruszył, co zastanowił. To nie pierwszy raz, kiedy w opuszczonym domu widzę coś takiego. Może wiesz, dlaczego mieszkańcy nie zabierają krzyży, ani świętych obrazków, kiedy porzucają swoją siedzibę? Ja niestety kompletnie się na tym nie znam.
No co ty, ja mam kilka cmentarnych chrystusków, które na podlaskim cmentarzu porzucone pod płotem znalazłam. Sońka chciała całe krzyże ratować, ale one były wielkie i słabo sie w kieszeni mieściły. Nie mam pojęcia dlaczego poświęcone objawy materialne kultu sa tak traktowane ale są i to na Podlasiu.
Przejechałam tą trasę dzień po Twoim pobycie :) I złapałam chyba tego samego paskudnego wirusa grypska co Ty :) W czerwonym domku wisiał jeszcze święty obrazek i stały talerze w szafce. Hmmmm.. i nie widzę studni ;) Pozdrawiam ciepło i zdrowia życzę :))))
Czyli tylko gŁoś dysponuje jakimś magicznym sposobem na zwalczanie chorób wszelakich. Obrazek (z palemką) sfotografowałem i talerze również. Niestety ten pierwszy wyszedł nieostro, a talerzy jakoś nie miałem sumienia publikować. Byliśmy też na stryszku, ale było zbyt ciemno na zdjęcia. Ale my tam jeszcze wrócimy! I oczywiście zapraszam tu częściej:)
coś w tym jest... ja najpierw robię zdjęcia, a potem czasami nie mam sumienia ich publikować... i mam wrażenie jakbym skradła czyjąś prywatność. I trzymam te zdjęcia schowane na dnie "szuflady" :)))
od dawna marzy mi się piec kaflowy i taka chatka na odludziu ,gdzieś pod lasem. Wróciły wspomnienia... z domu zabrałam ze sobą stare drewniane drzwi od piwnicy ze skoblami.. wiszą teraz na ścianie. Fajne kadry, wracaj szybko do zdrowia :)
Atak paniki pt "Gdzie łosie gdzie łosie i sarny?" szybko mi minął po długich nieodwiedzinach. Gdyż ujęły mię widoczki oraz detale, zwłaszcza ta antyczna klameczka z turkusowym drucikiem, do której hipsterska wrażliwość w uosobieniu oka przysysa się namiętnie, cmokając z zadowolenia. Oraz wzruszyły mnie kontakty, zawiasy i ogólnie ceglany domeczek. Łosie muszą odejść!
Interesujące widoczki. Zdjęcie numer 6 bardzo udane.
OdpowiedzUsuńDzięki. Szkoda, że było już późno, bezświetlenie i miałem mało czasu, żeby przyjrzeć się temu lepiej. Mam jednak w planach pewien projekcik zdjęciowy, więc kamienie na 100% powrócą:)
UsuńJest dusza w tej krainie, mimo elementów tzw cywilizacji. Mam bzika na punkcie kamieni, 6 piękne.
OdpowiedzUsuńJest tej duszy niemało. Tak, jak napisałem wyżej, kamienie jeszcze będą i to duuużo:)
UsuńTo jak podróż w czasie. Czy chciałoby się ponownie być w tych czasach ... wątpię. Te miejsca mają tzw. klimat ale raczej smutny. Jest w pierwszym i ostatnim zdjęciu jakaś nostalgia, coś co każe się zastanowić, a może nawet chęć zakupienia takiego "odludzia" ale też jest coś przerażającego, jakieś niechciane wspomnienie tamtych marnych lat. Sentyment budzi chyba głównie podświadoma tęsknota za dzieciństwem. To dotyczy miejsc, a zdjęcia to zupełnie co innego, są fajne.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100% i dlatego już dawno porzuciłem pomysł kupienia czegokolwiek na Podlasiu (a trafiały się okazje wręcz niewiarygodne). Masz też rację, co do "marnych lat". Widzę to zwłaszcza na zdjęciach, których nie opublikowałem, bo wydawało mi się, że byłoby to niefajne pogwałcenie czyjejś prywatności. Do architektury z kamienia jednak wrócę i to wkrótce, gdyż chcę pokazać, że Dolina Biebrzy, to nie tylko drewno i nie zawsze jest tak ponuro, jak w przypadku tego opuszczonego domu. PS. Mam nadzieję, że właśnie nie sprzedałem podlaskim fotografom swojego "tajnego" pomysłu na reportaż:)
UsuńTy się tak ze mną nie zgadzaj, nie taka była umowa! Miały być jątrzenia, nieporozumienia, fochy i zarzuty. Mieliśmy wyciągać i prać brudy, podważać swoje kompetencje i wytykać błędy! Miało być prowokacje i momentami nawet nieprzyjemnie i w ogóle wszystko co nakręca koniunkturę. A teraz co? Nuda Panie. I kogo to zainteresuje? Eeeee Wojtek, Wojtek. Grypa grypą, ale fason to trzymaj Bracie! ;) Zdrowia!!!!!!!!!!
UsuńNo w końcu kupiłeś tą willę za milion dolarów ;) Powiem ci że warta tych pieniędzy,się zapytam kiedy parapetówa? A tak na poważnie, ciekawie wyglądają te mury z kamienia. I Wojtku szybkiego powrotu do zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńA kto bogatemu zabroni?! Miałem wolną bańkę, to wydałem:) Parapetówa w kwietniu, jak wrócę do zdrowia, za życzenie czego - serdecznie dziękuję:)
UsuńBogatemu, bogatemu ... BAGIENNEMU! ;)
UsuńMusiałeś?! Chciałem zaimponować Pawłowi, a tak wydało się, że mój stan posiadania sprowadza się do torfu w gumowcach:}
UsuńCzyżby zaraza się również internetowo szerzyła? Mnie grypa tak sponiewierała, że ledwo dycham. Zdrowia zatem życzę!
OdpowiedzUsuńZdjęcia fajne :-)
Chyba tak, gdyż moja córka, czasowa zamieszkała w Gdańsku, ma dokładnie to samo, a miałem z nią kontakt wyłącznie internetowy:)
OdpowiedzUsuńŚwietne miejsce. Uwielbiam te nakładające się na siebie warstwy różnych kolorów farby na ścianach (miałam to w swoim domu, czasami 5 różnych warstw farby olejnej). Wygląda to jak odslanianie kolejnej warstwy geologicznej i poszukiwanie np. trylobitów. A najbardziej urzekł mnie piec i no niestety jak wszystkich - kamienie.
OdpowiedzUsuńTo samo miałem na swoich byłych drzwiach. Chciałem je oskrobać do żywego, ale kiedy odkryłem wspomniane warstwy, postanowiłem je zostawić. Ucieszyła mnie zwłaszcza pierwsza, czyli poniemiecka:) Piec swoja droga wyglądała na taki, w którym można jeszcze byłoby zapalić, ale dom chyba by tego nie wytrzymał. I wreszcie kamienie. Ta cześć Podlasia bardziej przypomina Szkocję, czy Irlandię, niż nasze kresy. Całe wsi z kamienia robią wrażenie. Myślę o takim reportażu już od dwóch lat, tylko czasu nigdy nie starcza.
UsuńNie myśl, zrób. Ten wzruszający obraz krzyża na ścianie opuszczonego domu, też cudo
UsuńTak jest! Może nawet już wkrótce. Ten krzyżyk nie tyle mnie wzruszył, co zastanowił. To nie pierwszy raz, kiedy w opuszczonym domu widzę coś takiego. Może wiesz, dlaczego mieszkańcy nie zabierają krzyży, ani świętych obrazków, kiedy porzucają swoją siedzibę? Ja niestety kompletnie się na tym nie znam.
UsuńBo w nowym domunie ma dla nich miejsca, może wcale, może są już nowe? Wyrzucić sumienie nie pozwala, no to się zostawia.
UsuńTakie buty. A myślałem, że na Podlasiu ludzie mają trochę inny stosunek do tych spraw.
UsuńNo co ty, ja mam kilka cmentarnych chrystusków, które na podlaskim cmentarzu porzucone pod płotem znalazłam. Sońka chciała całe krzyże ratować, ale one były wielkie i słabo sie w kieszeni mieściły. Nie mam pojęcia dlaczego poświęcone objawy materialne kultu sa tak traktowane ale są i to na Podlasiu.
UsuńWidocznie, jaki kult, takie traktowanie. PS. To może z plecaczkiem chadzać? :)
UsuńTaak, plecaczek a nawet plecor to jest to.
UsuńPrzejechałam tą trasę dzień po Twoim pobycie :) I złapałam chyba tego samego paskudnego wirusa grypska co Ty :)
OdpowiedzUsuńW czerwonym domku wisiał jeszcze święty obrazek i stały talerze w szafce.
Hmmmm.. i nie widzę studni ;)
Pozdrawiam ciepło i zdrowia życzę :))))
Czyli tylko gŁoś dysponuje jakimś magicznym sposobem na zwalczanie chorób wszelakich. Obrazek (z palemką) sfotografowałem i talerze również. Niestety ten pierwszy wyszedł nieostro, a talerzy jakoś nie miałem sumienia publikować. Byliśmy też na stryszku, ale było zbyt ciemno na zdjęcia. Ale my tam jeszcze wrócimy! I oczywiście zapraszam tu częściej:)
Usuńcoś w tym jest... ja najpierw robię zdjęcia, a potem czasami nie mam sumienia ich publikować... i mam wrażenie jakbym skradła czyjąś prywatność. I trzymam te zdjęcia schowane na dnie "szuflady" :)))
UsuńDokładnie!!
Usuńdobre i to jak weny brak. zaśmiecanie netu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny. Muszę przyznać, że po raz pierwszy nie wiem, czy komentarz jest pozytywny, czy negatywny:}
Usuńcałkiem fajna lokacja.
OdpowiedzUsuńmnie grypa dusi od jesieni, raz silniej raz słabiej ale stale, uparta cholera...
I takich jest więcej! PS. Czosnek + cytryna + 0,5! Polecam:}
UsuńFajne kadry, takie inne. Ciekawe jak to miejsce wygląda latem...
OdpowiedzUsuńps zdrówka życzę!
Dzięki. Szkoda mi takich miejsc, gdyż za chwilę znikną bezpowrotnie. Latem wygląda to ... bardziej zielono:} PS: Dziękuję.
UsuńOdwiedź to miejsce latem i pokaż na zdjęcia, jestem ciekawa co tam kwitnie :)
UsuńMiałem taki zamiar, ale co do kwitnienia, to słaby ze mnie znawca kwitnienia. Znam bzy i ... bzy:) PS. Malwy też nam :)
Usuńjuż piszę: jest zwykły bez, jest czarny bez i mirabelki :)
UsuńDzięki za pomoc :)
Usuńod dawna marzy mi się piec kaflowy i taka chatka na odludziu ,gdzieś pod lasem. Wróciły wspomnienia... z domu zabrałam ze sobą stare drewniane drzwi od piwnicy ze skoblami.. wiszą teraz na ścianie. Fajne kadry, wracaj szybko do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś myślałem, ale lata zweryfikowały marzenia :) Dzięki za kadry i życzenia:)
UsuńAtak paniki pt "Gdzie łosie gdzie łosie i sarny?" szybko mi minął po długich nieodwiedzinach. Gdyż ujęły mię widoczki oraz detale, zwłaszcza ta antyczna klameczka z turkusowym drucikiem, do której hipsterska wrażliwość w uosobieniu oka przysysa się namiętnie, cmokając z zadowolenia. Oraz wzruszyły mnie kontakty, zawiasy i ogólnie ceglany domeczek. Łosie muszą odejść!
OdpowiedzUsuńŁosie zostają i klameczki też! To wszakże ten sam ekosystem! Podlaski zresztą!
Usuń