W tym miejscu (to już powoli staje się chyba jakąś tradycją)
miał być post „Oranżada, ale Pepsi”, ale niestety musi poczekać do następnego odcinka. A wszystko to dlatego, że ostatnio porozmawialiśmy sobie trochę o roli przypadku, szczęścia,
wiedzy i doświadczenia w fotografii przyrodniczej i pomyślałem sobie, że poniższy fotoreportażyk dobrze to wszystko zilustruje.
Tego lisa spotkaliśmy w trakcie marszu wzdłuż jednego z
kanałów melioracyjnych prowadzących do Biebrzy. Szliśmy tak sobie, kontemplując zachwycający
(to opinia gŁosia: http://glosbagien.blogspot.com/) lub raczej nudnawy (to moja)
krajobraz, gdy w pewnej chwili na horyzoncie pojawił się człowiek na quadzie, a
tuż przed nim galopujący rudzielec. Wiatr nam sprzyjał, więc zatrzymaliśmy się,
by spokojnie poczekać na rozwój wydarzeń i ... tak właśnie powstały te fotki.
No i powiedzcie sami, gdzie w tym wszystkim wiedza i
doświadczenie? Jakiś przypadkowy człowiek, przypadkowo spłoszył lisa, który
przez przypadek skierował się akurat w naszą stronę. Zwierzak, jak widać na
zdjęciach, początkowo biegł drogą, po czym zszedł po burcie kanału (nie wiem,
jak to nazwać nie po podlasku), przepłynął go (miałem co prawda nadzieję, że
wykona spektakularny skok) wylazł po drugiej stronie, otrząsnął się i poleciał
dalej. Przypadek, szczęście i tyle. I tu normalnie powinien być koniec tej mało
porywającej historyjki, gdyby nie wydarzenie, które nastąpiło później.
Następnego dnia, mniej więcej tej samej porze, wróciliśmy nad
kanałek. Podobnie jak poprzednio, zostawiliśmy samochód i ruszyliśmy pieszo w
stronę rzeki. Jakież było nasze zdziwienie, a potem rozbawienie, gdy w oddali
zobaczyliśmy quadowca, a przed nim … tak jest, zgadliście – znajomego lisa!
Rudzielec, jak w „Dniu świstaka” wykonał dokładnie te same manewry, które wdzieliśmy
dzień wcześniej: biegł, zlazł, przepłynął, wylazł, otrząsnął się i poleciał.
Wtedy potraktowaliśmy to w kategoriach fajnego spotkania. Teraz jednak, po wspomnianej na wstępie minidyskusji, pomyślałem sobie,
że co byłoby, gdybyśmy tam pojechali po raz trzeci? Być może znowu pojawiłby się quadowiec i lis, ale czy w takiej sytuacji zdjęcia byłyby efektem szczęścia i przypadku? No cóż. Wtedy rzeczywiście byłby to efekt posiadanej wiedzy i doświadczenia :)
Bardzo fajne foty, fajne spotkanie, kompletnie nie mające nic wspólnego z przypadkiem :)
OdpowiedzUsuńDzięki. I weź tu bądź człowieku mądry:)
UsuńJa jestem tylko małym przekaźnikiem, ale WIELCY tego świata powiadają, że jeżeli coś tłumaczymy, że wydarzyło się przypadkiem, to oznacza, że zabrakło nam wiedzy na zrozumienie przyczyn danego zjawiska. ;)Gorąco polecam zapoznanie się z teorią przypadku ... DEMOKRYT czy choćby prof. Heller.
UsuńA ja tym razem pozwolę sobie nie zgodzić się z WIELKIMI:) Przypadek, to przypadek, nawet jeżeli prof. Demokryt Heller twierdzi inaczej:)
UsuńAlbo pętla czasoprzestrzeni, albo ustawka pod turystów... A lis ma umowę z quadowcem i właścicielem okolicznej kwatery ;) Zdjęcia niczym ucieczka z Alcatraz :)
OdpowiedzUsuńTo, że dzień wcześniej widziano mnie, quadowca i lisa w pewnym barze, nie ma nic wspólnego z tymi zdjęciami! Przypadek i tyle!
UsuńLis nie mógł przewidzieć, że zapomni portfela i będzie wisiał dla quadowca za 10 kolejek na tymże barze ;)
UsuńLis, jak to lis. Celowo zapomniał i to nie quadowiec płacił, ale ja!
UsuńNo i ja to właśnie lubię najbardziej, zwłaszcza, że foty super wyszły.
OdpowiedzUsuńJa również i dziękuję:)
UsuńWiesz ja bym się pokusił na ten trzeci raz :)
OdpowiedzUsuńProblem tylko w tym, że ten trzeci raz wypadał we wtorek. Poza tym lis miał robotę w innej części Doliny:)
UsuńZrobisz z nim ustawkę na czas mojego pobytu w dolinie ? A żeby nie dublować Twoich zdjęć to ja chcę żeby lis gonił quadowca :)
UsuńOczywiście! Quadowiec - 100 zł, lis - dwie porcje rosołowe klasy EXTRA!
UsuńNo i gra,dla rudego przekaż że mu przywiozę dwa dorodne indyki,będzie lepiej współpracował;)))
UsuńMasz, jak w banku. PS. I piwo. Lisy lubią piwo!
UsuńCzy to przypadek? Nie sądzę :D To przeznaczenie :)
OdpowiedzUsuńPs. Rudy to zdecydowanie mój ulubiony zwierz :)
Chciałbym wierzyć, że tak jest i, że tak będzie zawsze. PS. Coś się jeszcze wykombinuje:)
UsuńWspaniałe zdjęcia :) Nie ma przypadków :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Są:)
UsuńZastrzelić quadziarza...
OdpowiedzUsuńA poza tym nie ma przypadków są tylko znaki, a wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią: "nuda to stan umysłu, nie krajobrazu"
Etam, zastrzelić. Lisa nam przygnał! Zgadzam się, że przypadków nie ma o czym napisałem wyżej. A co do nudy to, przykro mi, ale się nie zgadzam. Po objechaniu całej Doliny, ten akurat kawałek był NUDNY! Jak lisie flaki z olejem napędowym do quada:)
UsuńMakro ma rację - zastrzelić!
UsuńPanowie! Quad na Podlasiu i quad na Mazurach, pod Warszawą itp., to nie to samo. Nad Biebrzą używają ich np. rolnicy do przemieszczania się z pkt. A do pkt. B, a nie do dewastacji ściółki leśnej:)
UsuńZa pierwszym razem był przypadek, ale za entym... to już wiedza i doświadczenie :D
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia rudzielca, ostatnie najlepsze :)
Pozdrawiam!
Sam już nie wiem:), ale dziękuję za rudzielca:)
UsuńNiesamowita sytuacja, pierwszy raz widzę lisa w wodzie. Zdjęcia naprawdę robią wrażenie 😃
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja też:) Dzięki:)
OdpowiedzUsuńPętla czasu, a może błąd matrixa? Poza tym przypadek. Albo znak. A wytykałeś mi, że zamiast po prostu być i podziwiać zastanawiam się niepotrzebnie ;) Podoba mi się lis w kanale.
OdpowiedzUsuńFakt, zapomniał wół .... Dobra, niech będzie pętlo-matrixo-przypadko-znak:)
UsuńProszę o takie przypadki. Byłabym cała szczęśliwa. :-) Fajnie przedstawiona historyja :-) Brawo.
OdpowiedzUsuńA dziękuję:) Ja również nie pogardzę następnymi:)
UsuńPrzypadek, nie przypadek .... Co za różnica ... Lis jest? ... - Jest ;)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia ... Cholera ja nie mam z nimi przypadków. Od pierona ich. Co chwile widuję jeżdżąc autem na zdjęcia ... Ale jak chcę im zrobić zdjęcie, to nie ma nawet suchej kity w trawie .... Nic, nul, zero, ... wrrrr ....
Dzięki. No jest:) To, jak z dzikami. Jest ich tyle, że szykują im eksterminację, a spróbuj sfotografować. No dobra nam się wczoraj udało, ale ... przez przypadek:)
UsuńPewnie z przypadkami jest tak: łazisz, łazisz i wyłazisz quada z lisem. Tak jak z wygraniem w lotto - wysyłasz kupony i może wygrasz, ale nie wysyłasz - na pewno nie wygrasz. Ja ostatnio miałam spotkanie nocne z Królową Elfów. Przypadek - bo nie zamknęłam drzwi od domu na noc i się objawiła. Choc trochę szkoda, że to nie był lis. Byłoby sympatyczniej.
OdpowiedzUsuńNo właśnie niekoniecznie. Czasem łazisz i łazisz i łazisz i ...nic, a czasem nie łazisz i masz:) O Królowej Brokatowego Łupieżu już mi opowiadałaś, ale czy mam rozumieć, że pojawiły się nowe wątki?
UsuńFajny wpis i super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://owcewgorach.pl/
Pozdrawiam
Piękne są te fotografie. To jeden z nielicznych blogów fotograficzno-przyrodniczych, które odwiedzam :) Podoba mi się tu! Będę zaglądała częściej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTaki komentarz od profesjonalistki, cieszy potrójnie:) Mam nadzieję, że kolejne posty również Ci się spodobają. Serdecznie zapraszam:)
OdpowiedzUsuńSzczególnie w bardzo dobrych momentach wychwycony jest ruch zwierzęcia, jak dla mnie bomba :)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Miliśmy po prostu szczęście:)
UsuńLisełki to jedne z ładniejszych i sprytniejszych zwierząt żyjących w naszym kraju. Zawsze jakoś się ich obawiałem, nawet nie wiem dlaczego...A zdjęcia, po prostu bomba, wszystkie elementy ze sobą współgrają. Sprytne zwierzę :)
OdpowiedzUsuńLisełki są całkowicie niegroźne, więc porzuć precz obawy:))) PS. Dziękuję za odwiedziny:)
Usuń