O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

czwartek, 21 kwietnia 2016

Wołkow.


Zdjęcia wschodu słońca zrobiłem z punktu widokowego w Burzynie. To chyba najlepsze miejsce w całej Dolinie do trzaskania takich landszafcików, o czym świadczy fakt, że tuż przed brzaskiem, gdy wygrzebywaliśmy się z samochodowego barłogu, wokół było już raczej tłoczno.
W opisywanym miejscu oprócz wiaty, znajduje się tablica poświęcona Wiktorowi Wołkowowi, którego Imieniem nazwano to miejsce. Mało kto poświęca jej więcej, niż kilka sekund uwagi. Zwykle ludzie obejrzą zamieszczone na niej zdjęcia i idą pogapić się na biebrzańskie rozlewiska, wykonać fotografię, zapalić papierosa i jechać dalej w poszukiwaniu batalionów.
Wspominałem już o tym podlaskim fotografiku w kilku postach. Pomyślałem jednak, że Wołkowi należy się coś więcej, niż nędzna notka w Wikipedii, składająca się raptem z trzech zdań. Swoją drogą, w przedziwnych żyjmy czasach. Jakiś chłoptaś od cykania fotek anorektycznym, wybiegowym wycieruchom, błyskawicznie staje się „artystą”, a wybitny fotografik pozostaje jedynie w pamięci nielicznych.
Co jest takiego szczególnego w fotografii Wołkowa? Przecież Podlasie fotografowało i fotografują tysiące, w tym także my. To wszystko prawda, ale nikt nie potrafi tego robić, tak jak On. Od kiedy dostał wtedy swój pierwszy aparat, zaczął fotografować prawie wszystko, pod warunkiem że to prawie wszystko znajdowało się na jego ukochanym, wiejskim Podlasiu. Przyrodę i ludzi. Często razem, bo w Jego ojczyźnie, ludzie nie istnieli bez przyrody, a ona od setek lat, już także bez nich. Był niewiarygodnie wszędobylski i niemal niezniszczalny. Prawie codziennie przemierzał dziesiątki kilometrów, żeby tuż po brzasku fotografować nadrzeczne mgły, w południe - zwożenia siana, a wieczorem - ostatni tego dnia, stodolany klekot boćków.
Przez jakiś czas jego zdjęcia były takie, jakie zwykle robi większość dobrych fotografów. Tyle tylko, że ci dobrzy pozostali dobrymi, a on poszedł znacznie dalej i stworzył swój, podlaskoniepodrabialny styl. Nie stał się, jak chcą niektórzy, jakimś tam Picassem fotografii przyrodniczej. On stał się tej fotografii – Wołkowem. Duża część jego zdjęć jest nieostra, ziarnista i bardzo daleka od atlasowych portrecików. Był za to czasem krytykowany, ale miał to gdzieś, bo był niezależny w tym, co myślał i co robił. Choć go do tego namawiano, nigdy nie sięgnął po aparat cyfrowy. Pozostał wierny fotografii analogowej, o której wiedział wszystko.
W sierpniu 2011 r. byłem w Osowcu na targach „100 pomysłów dla Biebrzy”. Idąc do samochodu, kątem oka zarejestrowałem samotne stoisko z książkami i siedzącego przy nim człowieka, którego wtedy w pośpiechu nie rozpoznałem. I tak ominęła mnie ostatnia szansa, żeby porozmawiać z Wiktorem Wołkowem. Niestety, zmarł osiem miesięcy później.
Zachęcam do sięgnięcia po jego albumy, choć wiem, że nie jest to takie proste. Większości tytułów nikt już nie wznawia, a stare, sporadycznie pojawiające się na aukcjach internetowych, kosztują niemało. Jeżeli kiedyś będziecie w Supraślu, koniecznie idźcie do tamtejszego Domu Kultury, gdzie stworzono małą galerię Jego fotografii. Jeżeli Supraśl jest Wam nie po drodze, zajrzyjcie przynajmniej tu: https://www.youtube.com/watch?v=zzW7RqzuSG4
Nie poznałem Wiktora Wołkowa i bardzo tego żałuję. Pociesza mnie tylko to, że pisząc ten post, od czasu do czasu, zerkam na wykonaną przez niego odbitkę, wiszącą przede mną na ścianie.

















31 komentarzy:

  1. o jak cudownie, że akurat Ty, Biebrznięty, wspominasz Wołkowa. Niedawno była Jego rocznica śmierci i w tym dniu też o nim wspomniałem w poscie, ale zrobiłeś to znacznie lepiej i super, tak powinno być, to Twój "ziomal" w końcu, a to zobowiązuje:)Nie mogę wskazać najlepszego zdjęcia, bo wszystkie są w preferowanym przeze mnie typie. Może dopiero torturowany przez niedopuszczenie do pierogów z jagodami, wskazałbym ostatnie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do dziś żałuję, że wtedy nie podszedłem do tego stoiska, ale musiałem wracać do Olsztyna do lekarza. Teraz, co jakiś czas, zapalam mu świeczkę na cmentarzu, gdzie leży całkiem niedaleko od mojej babci.

      Usuń
  2. Z tych zdjęć też dałoby się wybrać coś na ścianę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję:) I cieszę się, że wreszcie Pani do nas wróciła:)

      Usuń
  3. Fajne te chałupy na wyspie i trzy ptaszorki trzymające słońce. No dobra dorzucam jeszcze drzewo drżące w wodzie i całą resztę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomym powszechnie jest, że tak, jak słonie na żółwiu podtrzymujo Ziemię, tak Trzy Ptaszorki podtrzymujo słońce! Znaczy uczyła się jednak w tech szkołach, co na nich Matka pieniędzy dawała!

      Usuń
    2. No jo (to po warmińsku)

      Usuń
  4. Niestety nie znam Wołkowa i na szczęście nie znam ,,artystów" od anorektycznych. Twoje zdjęcia bardzo nastrojowe. Na ścianę wybrałbym nr 6 i 8.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Rado. Wołkowa polecam, bo był to i wielki artysta i zacny człowiek przede wszystkim! PS. Oprócz tego, co podałem w linku jest jeszcze film na TVP Białystok. Warto!!

      Usuń
  5. Ludzie kupują aparaty, focą, ale mało kto kocha łąkę, las, wschody, bagna i ptaki i wóz z sianem i drogę którą on jedzie, a Wołkow kochał i dlatego jego fotografie są nie dość, że piękne to jeszcze wzruszające. Pięknie Pan napisał i w Pana fotografiach też czuć miłość do Podlasia, jak u Wołkowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Pani Grażyno i zapraszam na to, trochę jakby moje, Podlasie:)

      Usuń
  6. Fajne te zdjęcia wyszły :) Co do "artystów" już opowiadałem kiedyś co się stało jak wpisałem w google "łania na torach" czy jakoś tak, żeby zrobić prezentację ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Seria bardzo ładna i jak ją zacząłem oglądać to zakląłem na siebie że nad ten Burzyn nie pojechałem. Co do zdjęć Wołkowa to najbardziej utkwiło mi w pamięci te na którym widać rogi żubra w śnieżnej zadymie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówiłem? Nakłaniałem? Prosiłem wręcz? To masz teraz!! A w zasadzie nie masz:) PS. I to właśnie zdjęcie, dzięki gŁosiowi, wisi na mojej ściaie:)

      Usuń
    2. Oj tam,oj tam nadrobię to następnym razem :)

      Usuń
    3. Następnym razem skoczymy w lepsze miejsce:)

      Usuń
    4. Trzymam ciebie za słowo. :)

      Usuń
  8. Nostalgicznie!
    W kręgach łazików też mamy takie legendarne osoby, które przez lata tworzyły klimat, a teraz ich duch krązy nad szlakami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo takie bywa Podlasie, gdzie powinniście kiedyś wreszcie pojechać. PS. Takie duchy powoduję, że chce Ci się wstać przed brzaskiem i spróbować skończyć to, co one zaczęły.

      Usuń
  9. Nie kojarzyłam tego pana, ale chętnie dowiem się o nim coś więcej :) Biebrza jest cudowna, uwielbiam ten jej krajobraz. A odpowiadając na pytanie na moim blogu: te nasze "Mazury" są koło wsi Burdąg. Trochę daleko od Olsztyna, ale zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam:) Na stronie TVP Białystok jest film dokumentalny o Wołkowie. Warto obejrzeć. PS. Jeżeli ponownie będziesz w Burdągu, pojedź na stawy w Tylkówku. Warto też odwiedzić stawy zaraz za Pasymiem (w Pasymiu trzeba się kierować na Dźwierzuty, stawy są po prawej stronie, tuż przy szosie). Od paru lat gnieżdżą się tam śmieszki, rybitwy zwyczajne i łabędzie krzykliwe:)

      Usuń
  10. Niesamowite zdjęcia, głowę urywają. Mieszkam na drugim krańcu, więc zatrzymuję pod powiekami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) A może tak wypuścić spod powiek i przyjechać:)

      Usuń
  11. Jak przeczytałam ten tekst o wschodzie słońca i tłumach to się uśmiałam, bo miałam kiedyś podobną przygodę :) Chyba się zainspiruję Twoim postem i pokażę moje zdjęcia z tym związane. A te Twoje zdjęcia piękne, szczególnie podobają mi się te we mgle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, taki dzień się przytrafił :) Czekam na ten Twój post:)

      Usuń
  12. Uwielbiam takie poranne kadry. Dawno nie byłem o wschodzie robić zdjęć, ale tymi zdjęciami mnie zmotywowałeś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Najlepsza motywacja (tak zrobiłem te zdjęcia), to spać w samochodzie, przy minus pięciu na zewnątrz Zapewniam Cię, że rano wstaniesz bez większego wysiłku, bo gorąca kawa/herbata w takim wypadku są zdecydowanie lepsze, niż sen:)

      Usuń