Od dawna nie chce mi się już chodzić do pubów
i klubów. Coraz rzadziej odwiedzam też dancingi i kręgi taneczne pod gołym niebem.
Żeby było jasne. Nic nie mam do tych miejsc, ale jakoś mi nie po drodze z panującą
tam atmosferą, hałasem i coraz dziwniejszym wystrojem.
Ktoś mógłby stwierdzić, że zdziadziałem do
reszty i dla takich jak ja są rozgrywki szachowe w miejskim parku, karmienie gołębi na starówce
i kursy tańca z balkonikiem w Domu Seniora. I ten ktoś miałby stuprocentową rację, gdyby nie
fakt, że ja jednak do lokali chadzam. Może nie za często, ale – uwierzcie mi - chadzam.
Tyle tylko, że są to zupełnie inne miejsca, niż te wspomniane.
Ci z Was, którzy pamiętają mój post
„Wyprawa”, pewnie domyślają się o co chodzi. Oczywiście o ławkę pod/przed/za
wiejskim sklepem spożywczym.
Ostatnio odwiedziłem ją po raz któryś i po
raz któryś było tak, jak być powinno. Nie było wrednych dźwięków, bo zimą ostatni
DJ opuścił wieś i słuch po nim zaginął. Nie było odbierającego pragnienie dizajnu,
bo … nie było ścian. Byli za to fajni ludzie. W różnym wieku i różnego
autoramentu, ale wyłącznie płci męskiej gdyż kobiety, wzorem najlepszych
angielskich klubów, w takich miejscach nie bywają.
Polecam wiejskie sklepy, zwłaszcza że to
najlepsza informacja turystyczna, jaką znajdziecie nad Biebrzą. Oczywiście nie spodziewajcie
się wyczerpujących opisów poszczególnych szlaków, czy pogłębionej analizy
przyczyn spadku liczebności rokitniczki. Takiej wiedzy na ławce nie
dostaniecie. I bardzo dobrze, bo kogo to obchodzi w sobotnie, majowe popołudnie. Dowiecie
się natomiast, jak wyglądała Dolina w czasach, gdy nie było jeszcze parku,
na czym polega łapanie ryb kłomlą, kto jest właścicielem łąki, na
której chcecie usiąść z siatką, kto poratuje traktorem i
dlaczego przed przyjazdem teściowej trzeba obciąć psu ogon.
A jak nie będzie się Wam chciało gadać, to zawsze możecie po prostu posiedzieć i pogapić się na drogę.
A jak nie będzie się Wam chciało gadać, to zawsze możecie po prostu posiedzieć i pogapić się na drogę.
Na zdjęcia pojechaliśmy dopiero pod
wieczór i choć zwierzaki wyszły dopiero po zachodzie słońca (brak ostrości i szum na fotkach, to wynik warunków oświetleniowych), to i tak lepszego zakończenie tego dnia nie mógłbym sobie wymyślić.
piękny kozioł, akurat zlazłem na dół, do innego kompa, a okulary zostały na górze, ale jeżeli dobrze widzę, to mamy do czynienia z ósmakiem jednostronnym. Parostki są wprawdzie fatalnie ukształtowane, myślę, że są w redukcji, a kozioł jest leciwy, ale jak ubiorę patrzałki to sprawdzę ;)
OdpowiedzUsuń"Łaniuchy" piękne, foty świetne, totalnie realistyczne, takie jak lubię - prawdziwe!
Dzięki Krzychu za ekspertyzę totalizmu realistycznego :) A dokfotki i tak nie oddadzą tego co wtedy się działo. A było pięknie!
UsuńNikt by nie mógł:))
OdpowiedzUsuńTakie kluby pamiętam ze spływów kajakowych, z rejsów żeglarskich, to najlepsze kluby pod słońcem nawet jeśli się było dziewczyną.
No i znalazłem bratnią duszę! Pani Grażyno, gdyby kiedykolwiek wybierała się Pani na Podlasie, służę adresami najlepszych klubów i ręczę, że się Pani nie zawiedzie :)
UsuńWitaj to prawda ludzie pod takimi wiejskimi sklepami to niekiedy istna kopalnia wiedzy miejscowej :) Miejsce z futrem trafione nieźle, podejrzewam że jesienią może być tam niezłe rykowisko :)
OdpowiedzUsuńMyślę tak samo. Profesjonalna czatownia, którą tam znaleźliśmy, nie pojawiła się od tak dla zabawy. Poczekamy do września i zobaczymy, co się wydarzy.
UsuńFajnie zobaczyć zdjęcia takiej chmary, tym bardziej że u mnie ciężko. Mimo ciężkich warunków fotograficznych to zdjęcia naprawdę ostre. Gratuluje wypadu :)
OdpowiedzUsuńDzięki Marcin. Kiedyś nad Biebrzą też było ciężko, ale od jakiegoś czasu jeleni nie brakuje. Myślę, że za jakiś czas będziesz je miał i nad Notecią :)
UsuńTaaa, sklep to taki lokal dla macho, więc dla nas kobitek absolutnie niedostępny. Na wsi kobiety mogą ewentualnie pogadać z panią sklepową a i to krótko bo robota w domo czeka. Życie towarzyskie to kobiety w mieście mogą prowadzić. I to jest trochę niesprawiedliwe. Kiedyś na wsi kobiety mogły pogadać z sobą lub facetami na zabawach ludowych w remizy strażackiej lub w nniedzielę po mszy i podczas np. meczu piłkarskiego na lokalnej łące, albo w świtlicy wiejskiej co miała jedyny we wsi telewizoe. A zdjęcia wieczorową porą bardzo ładne, szczególnie koziołek9 płynący przez kadr.
OdpowiedzUsuńTo się kobity zorganizujcie i nie biadolcie. Załóżcie se własny sklep i gadajcie do woli. Z wyrazami szacunku. Macio z Podlasia :)
UsuńMacio - uważaj.
UsuńPrzecież żartowałem. Z tym maciem, ma się rozumieć. Ze sklepem już mniej. Bo co stoi na przeszkodzie, żeby usiąść sobie na chwilę i pogadać? Faceci na wsi też mają kupę roboty (zwłaszcza teraz), a jakoś potrafią wygospodarować trochę czasu, że spotkać się ze znajomymi.
UsuńMaciusiu, wiesz że nie chodzi o czas tylko zwyczaj. Kobieta siedząca pod sklepem i choćby plotkująca - to jest podejrzane i takich rzeczy na wsi się nie robi. Reputacji trzeba pilnować. Świat wsi zapadłej jest ciągle jeszcze ubiegłowieczny, szczególnie jeśli chodzi o zachowania
UsuńWiem, że dla wielu najważniejsze jest "bo co ludzie powiedzą". I jest to przepotwornie głupie, bo w ten sposób, albo ograniczają się maksymalnie, albo robią to, na co nie mają ochoty, bo ... co ludzie powiedzą. I zapewniam Cię, że tak nie jest tylko na wsi.
UsuńUdane było to zakończenie dnia, oby więcej takich!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się 5/10 podoba :-)
Dziękuję :) Mam nadzieję, że tak będzie, gdyż miejsce jest bardzo obiecujące.
Usuń