O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

niedziela, 3 maja 2015

24 godziny w Dolinie Biebrzy

          Jedna doba w Dolinie Biebrzy to, zdecydowanie za krótko. Cóż jednak zrobić, gdy wokół wiosna, a prognoza pogody nie doprowadza do samobójczych myśli? Odpowiedź jest bardzo prosta, pakować sprzęt i jechać!
Ale do rzeczy. Poniżej zamieszczam zapis tego, co zobaczyłem i sfotografowałem w ciągu 24 godzin - od 5 rano w sobotę 25 kwietnia, do 5 rano w niedzielę 26 kwietnia.

Sobota - 5.00. Pierwszy łoś. Spotkanie było całkowicie przypadkowe, więc zaskoczenie było obopólne.


 
Sobota - 5.15. Kszyk sfotografowany podczas pośpiesznego siorbania pierwszej kawy. Poranek to zdecydowanie najlepszy czas na obserwacje tego gatunku. Samce niemal bez przerwy tokują, becząc i wykręcając podniebne akrobacje. Utrudnia to robienie zdjęć1, ale na szczęście, od czasu do czasu, ptaki litują się nad fotografującymi i przysiadają na śródłąkowych kołkach.


Sobota 5.30. Rycyk, czyli kolejny użytkownik tego, co pozostało po starych ogrodzeniach. Ten palik znam od lat. Upodobały go sobie także rybitwy białoskrzydłe, ale na te przyjdzie mi chyba jeszcze trochę poczekać.

 
Sobota 8.00. Zając spotkany przy drodze do Budnych, gdzie miały być łosie żerujące na kaczyńcach, ale nie było, ani jednych, ani drugich.



Sobota 11.00. Więcej, niż skromne efekty siedzenia pod siatką. Liczyłem na znacznie więcej, ale co chwila pojawiał się ktoś, kto skutecznie mi to uniemożliwiał. To niestety uroki wiosennych, biebrzańskich weekendów. Park zajmuje blisko 60 tys. hektarów, ale jak widać to chyba za mało.




Sobota 14.00. Niby trochę znam Dolinę, ale co jakiś czas udaje mi się trafić na coś nowego. To miejsce odnaleźliśmy przypadkowo, przeglądając z nudów mapę. Nie było czasu na dokładne rozpoznanie, ale teren, sądząc po tropach, wydaje się bardzo perspektywiczny. Na fotce – błotniak łąkowy.

 
Sobota 17.00. Nowe miejsce, tym razem wieczorem. To miały być fajne zdjęcia dzików. I byłyby, gdyby nie mój paskudny nałóg!



 
Niedziela 5.00. Już po raz drugi z rzędu łosie postanowiły sprawdzić, czy aby na pewno wyniesiemy się z Doliny. Poprzednio wydelegowały w tym celu łoszaka, a tym razem obowiązek ten wziął na siebie, widoczny poniżej byczek. Co ciekawe, zwierzak przylazł do miejsca, gdzie stał samochód z dosyć odległej brzeziny. Biebrza chyba nigdy nie przestanie zadziwiać. Normalnie trzeba uganiać się za łosiami (łośmi?) po wertepach, a tym razem wystarczyło siedzieć na stołku, popijać kawę i pstrykać.









 I takie to były te 24 godziny w Dolinie.
_________________________________________________________________

Słowo snajper pochodzi od angielskiej nazwy bekasa – snipe. Kiedyś (a być może i teraz) panowało przekonanie, że tylko wyjątkowo utalentowani strzelcy, potrafią polować na te ptaki. Dotyczy to też chyba fotografów.

18 komentarzy:

  1. przecież już mówiłem, że ten ociekający łoś mi się podoba! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego poszukałem go powtórnie. Czego się nie robi dla kumpli :)

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia, szczególnie podoba mi się ten kszyk :) Ptaki na słupkach i starych ogrodzeniach to bardzo wdzięczne obiekty do fotografowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To prawda, tyle tylko, że tych słupków ubywa. Jeszcze trzy lata temu przy grobli na B. Grąd stały płoty, a teraz pozostały pojedyncze paliki. No cóż, wszystko się zmienia, nawet Dolina Biebrzy.

      Usuń
  3. Świetna wyprawa, najpiękniejszy byczek łosi i dziki idące tyralierą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Wyprawa rzeczywiście trochę zaskoczyła obfitością (zdjęcia w poście to tylko ich część). Dziki niestety nie idą tyralierą, tylko wieją na złamanie karku, gdyż poczuły dym. Chyba zaczynam dojrzewać do rzucenia palenia :)

      Usuń
  4. Uczta dla oczu i umysłu :-). Za każdym razem uczę się czegoś nowego, poznaję kolejne nieznane mi dotąd gatunki. Dziękuję za dawkę porządnej wiedzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie :) Cieszę się, że komuś przydają się te tekściki.

      Usuń
  5. Ech...Kolejny raz wzdycham i chyba w końcu zabiorę się za teoretyczne przygotowania do wyprawy nad Biebrzę. Do przyszłej wiosny powinnam zdążyć ;-)

    Piękne są zdjęcia tych ptaków, dla mnie prawie egzotycznych. A ostatni łoś wymiata! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu wymiatacza :) Jeżeli mogę coś zasugerować, to rzeczywiście ten rok lepiej poświęcić na teorię, jeżeli nie chce się Pani rozczarować. Wróciłem z nad Biebrzy wczoraj i nie wiem, kiedy pojadę następny raz. Jest coraz suszej, mało ptasio, a ja po raz pierwszy, mając do dyspozycji trzy dni, nie zapełniłem nawet jednej karty.

      Usuń
  6. Teodorze, ten łoś - to COŚ. Prześmiesznie wygląda z dwoma buławkamo wyrastającymi przed uszami. Ale gęgawa1 i kszyk bardzo piękne. Cudnie wyglądają prążki kszykowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to wariat był. Lazł w naszym kierunku w taki sposób, że zacząłem przygotowywać trzecią kawę, na wypadek gdyby chciał się przysiąść. A kszyk, to kszyk. Mam już sporo takich kołkowych fotek, ale jak widzę jak znowu przysiada, to zawsze lezę i zdejmuję. A najfajniejsze jest to, że już za jakiś czas pojawią się na Warmii :)

      Usuń
    2. nie za jakiś, tylko w zeszłym roku widziałem kszyka (i słyszałem) na terenie rezerwatu Kośno, 100 metrów od leśniczówki.

      Usuń
    3. Są, jak dobrze wiesz, także na trzcinowisku przylegającym do Orzechowa. Chodziło mi o duże zgromadzenia w czasie jesiennych migracji.

      Usuń
  7. Udane łowy i dobre zdjęcia. Gratuluję i pozdrawiam. Igor

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki. To głównie zasługa zwierzaków i nowych miejsc.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem pod ogromnym wrażeniem zdjęć. Chylę czoła! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie mi miło. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze coś pokazać, więc zapraszam ponownie.

      Usuń