Lipiec Anno Domini 2015, to był dziwny lipiec. Dlaczego
dziwny? Dlatego, że do tej pory ten miesiąc, był najbardziej znienawidzonym
przeze mnie okresem fotograficznym. Jak daleko sięgnę pamięcią, w lipcowej
przyrodzie, nie działo się nic. Upały przeplatające się z trzydniówkami i pustynia. Ptasia
i ssacza. W ubiegłym roku pojechałem w lipcu na Biały Grąd. Wiedziałem,
że to bez sensu, ale wtedy jeszcze jeździłem nad Biebrzę, tyle razy ile się
dało. I co? I było fatalnie. Pusto, sucho, gorąco i wszędzie dookoła dziwne,
nieprzyjazne światło. Od brzasku po zachód. Szczerze mówiąc, na Warmii, było tylko trochę lepiej. Pomyślałem wtedy, że środek lata, to czas na zrobienie sobie przerwy od
fotografowania i zajęcie się czymś zupełnie innym.
W tym roku było jednak inaczej. Nie wiem z
czego to wynika, ale lipiec pod wieloma względami był nawet lepszy od moich
ulubionych, przed- i wiosennych miesięcy. Udało mi się zrobić trochę zdjęć i żeby je zdobyć, nie musiałem wyprowadzić się z domu i zamieszkać w
plenerze. Wystarczyły weekendowe wypady.
Najniezwyklejsze w tegorocznym lipcu jest to,
że był … kolorowy. Oczywiście w samo południe było normalnie, czyli jak po próbnym
wybuchu bomby atomowej, ale już dwie godziny później
można było bezboleśnie otworzyć oczy.
To, że Natura powoli się zmienia widać wszędzie dookoła. I jeżeli pójdzie tak dalej, to kto wie, może za jakiś czas, wszyscy
będziemy przeczekiwać kwiecień, maj i czerwiec i z upragnieniem czekać na lipiec –
najpiękniejszy miesiąc w roku.
fajne.
OdpowiedzUsuńTo fajnie.
UsuńBardzo klimatyczne zdjęcia! I słoneczne za sprawą tych kolorów :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to kombinacja światła, roślinności w tle i uprzejmości ptaków, którym chciało się tam łazić :)
UsuńPrzepiękne odbicia i to ciepłe tło:)) Ja jednak wolę maj i czerwiec, wszystko jest takie świeże, soczyste, a lipiec to już połowa lata i wszystko zaczyna powoli zmierzać w dół. Wszystko prócz temperatur.
OdpowiedzUsuńA ja zwykle wybieram końcówkę marca i kwiecień. Tyle tylko, że w tym roku było mało wody i gdyby nie warmińskie przeloty, byłoby kiepsko. Poza tym, cieszę się, że to końcówka lata, gdyż to oznacza jesień i szczyt migracji.
Usuńpierwsze zdjęcie super! Lipiec jest chyba normalny, może tak jak ja, spędzasz więcej czasu w terenie i więcej widzisz :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Pewnie, że lipiec jest normalny. To wiosna taka nie była. A w terenie spędzam każdą wolną chwilę w ciągu całego roku, podobnie z resztą, jak i Ty:)
UsuńAle piękne światło i kolorystyka na Twoich zdjęciach,cudne.Jednak Wojtek warto babrać się w błocku właśnie dla takich kadrów :)
OdpowiedzUsuńDzięki Paweł. Wiem, że warto, ale czasem mam go powyżej uszu. W przenośni oczywiście :)
UsuńW Dolinie Noteci z punktu widzenia fotografa to mało ciekawy miesiąc, chyba że ktoś lubi fotografować owady, to jest ich mnóstwo zwłaszcza lipiec sierpień. Nawet wschody słońca w lipcu były kiepskie, na szczęście przełom sierpnia i wrzesień to w DN przeloty i piękne mgliste poranki :) Piękna olorystyka zdjęć, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki Marcin. W Dolinie Biebrzy jest dokładnie tak samo. Dlatego przestałem tam jeździć i koncentruję się na Warmii i dużych rozlewiskach. Te również wysychają, ale zdecydowanie wolniej. I też czekam na końcówkę sierpnia. Powodzenia.
UsuńOch, jak ja bym chętnie pobrodziła w wodzie razem z nimi :). Piękne zdjęcia, pełne moich ulubionych barw... Aż miło popatrzeć.
OdpowiedzUsuńJa pozostanę wierna opinii, że nie ma to jak MAJ :). To mój miesiąc pod każdym względem, co roku biorę urlop właśnie w maju i nawet aura mnie nie zawodzi. Matka Natura rządzi sprawiedliwie, w każdym coś się znajdzie. Ja mam mniej "problemów" z zadowoleniem, uwielbiam pejzaże (bo ze zwierzakami mi nie wychodzi hi, hi).
Pozdrawiam z naszego rozgotowanego miasta, Kasia z Olsztyna.
Dziękuję i cieszę się, że dużo osób preferuje maj. Dzięki temu w marcu, kwietniu, sierpniu i wrześniu, nie ma tłoku w moich ulubionych miejscach.
UsuńRacja, kolory na zdjęciach wspaniałe :) Jest co oglądać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję w imieniu ptaków i kolorów :)
UsuńOd dwóch sezonów czekam na śnieg, aby zrealizować zimową sesję terenową. Nie doczekam się chyba. Lato też jakieś nijakie, albo całkiem zimno, albo w drugą stronę. Najbardziej lubię miesiące wiosenne, kiedy zieleń się zaczyna, a gryzące robactwo na dobre się jeszcze nie rozochoci do harców.
OdpowiedzUsuńNa dzisiejszych zdjęciach głównym aktorem jest tło - takie piękne i intensywne wyszło, że odciąga uwagę od pozostałych elementów. Oglądając Twoje zdjęcia zawsze się zastanawiam, co w tej wodzie się odbija, że taką kolorystykę daje.
Zgadzam się w 100%. Dla minie sezon zwykle kończył się w maju i ponownie zaczynał we wrześniu. Tyle tylko, że w tym roku wiosna była wyjątkowo kiepska, w lipiec o dziwo całkiem fajny. Odbicia, to różnego rodzaju zielsko i górki po drugiej stronie rozlewiska, porośnięte zbożem :)
UsuńNo Wojciechu, żółcie i pomarańcze bardzo dobrze robią twoim wodnym kumplom. Ale mam prośbę - nazywaj zdjęcia nazwami gatunkowymi a nie tymi okropnymi numerami. Można sobie wtedy podejrzeć co zacz się widzi. I oczywiście mniejsze zagrożenie pytaniem o czajkę
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu kumpli. Obiecuję, że od następnego postu literki (!) zastąpię nazwami gatunkowymi:)
UsuńLipcowe zdjecia, jakby troche sierpniowe, Zdjecia Panie Wojciechu - bardzo ladne - nie moge pozwolic sobie na zlosliwosci, bo zdradzi mnie niestety brak polskich znakow:). Cholera:)! Cos trzeba z tym zrobic:)! HiHi
OdpowiedzUsuńA tak calkiem powaznie - kawal dobrej fotograficznej roboty:)!
Dziekuje. Zdjecia jednak lipcowe. W przyszlosci prosze sie nie krepowac ze zloslowosciami. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń